SOLD OUT.
Taki napis miałem (nie)przyjemność ujrzeć na Facebooku na parę dni przed wydarzeniem. Szukałem resellerów wejściówek - bez skutku. Koncerty rapowe w Toruniu nie biją rekordów popularności, jednak tym razem bilety zeszły do cna.
Dzięki uprzejmości włodarzy klubu Lizard King miałem możliwość pojawienia się na wydarzeniu, za co serdecznie dziękuję:) Przed koncertem solidna drzemka. Wiem, że muszę naładować akumulatory. Pobudka, panicznie sięgam po smartfona. Kurwa, zaspałem. Według planu O.S.T.R. pojawi się na scenie o 19:00. Szybka podróż, pod klubem wita mnie niewielka kolejka, która dzięki sprawnej organizacji znika w parę chwil.
Klub jest pełen, ale nie ma przepychu. W oczy wrzuca mi się niewielkie stoisko z tekstyliami Tabasko, który obsługuje uśmiechnięta Pani z saszetką na biodrach. Znajduję swoje miejsce za akustykiem - chcę dobrze widzieć wszystkich ludzi i scenę. Staram się oszacować frekwencję, ale nie jest to łatwe - oprócz pełnego parkietu, nad głową mam jeszcze balkony wypełnione po brzegi fanami. Kolejną rzeczą, która wpada mi w oko jest fakt, że sporo osób nosi ubrania wydawane przez Adama. Skaczę po zimną colę i czekam na rozpoczęcie występu.
Green, Kochan, DJ Haem i O.S.T.R. opuszczają backstage i powolnym krokiem ruszają w kierunku sceny. Panowie są wyrośnięci, ubrani na czarno - z początku myślę, że to ochroniarze, jednak przywdziane czapki szybko likwidują to złudzenie. Występ otwiera intro z płyty "Życie po śmierci", w którym O.S.T.R. opowiada o swoim życiu i jego zawirowaniach. Szkoda tylko, że fragment puszczony jest z pliku audio, a nie powiedziany do mic'a. Fot.: © VREAL
Chwilę później klub wypełnia niezwykle syty sampel z kawałka "Życie po śmierci". Jakość dźwięku jest naprawdę dobra, klub staje na wysokości zadania. Ba** jest idealnie dopasowany do lekkich numerów Adama - delikatnie pieści klatkę piersiową, ale nie jest zbyt nachalny i nie nakrywa wokalu. Napawam się każdą sekundą przedstawienia.
W klubie rozbrzmiewa głównie nowy album, ale nie brakuje akcentów z poprzednich płyt.
Tego wieczora najbardziej podobają mi się śpiewane refreny w wykonaniu Ostrego i publiczności. Ludzie śpiewający "Małego szarego człowieka", "All in my have is my music (...)" czy "Po drodze do nieba" przyprawiają mnie o niemałe dreszcze. Fot.: © VREAL
Między kawałkami Adam dziękuje, że go wspieramy - w marcu przebył około 20.000 kilometrów grając ponad 20 koncertów! Mimo coraz poważniejszego wieku i założenia rodziny na koncercie nie brakuje podwórkowego klimatu - "kto nie skacze ten z policji" porywa tłum! Jednym z ostatnich kawałków jest nostalgiczne "Oddałbym". W klubie wybrzmiewa slogan "Jest jedna rzecz dla której warto żyć (...)"!
Nie jest to jednak koniec przedstawienia - O.S.T.R. prezentuje nam kilkanaście minut łódzkiej szkoły freestyle'u. Porusza tematy lekkie i zabawne. Wolny styl przeplata anegdotkami, które spotykają się z pozytywnym odzewem publiki. Dzieli się nawet jedną tajemnicą! Fot.: © VREAL
Adam zostaje jeszcze kilkanaście minut - szybko podpisuje płyty i zmyka, tego samego dnia czeka go jeszcze koncert w Bydgoszczy. W tle leci nowy album Małpy, który umila nam oczekiwanie na podpisanie krążka.
Występ trwa półtorej godziny, co jest czasem satysfakcjonującym - mamy godzinę 21:00, można kontynuować klubowe wojaże w dobrym humorze. Fot.: © VREAL