[Verse 1: HuczuHucz]
Chłodny wieczór, nam pękają wargi z zimna
Usta w szalik, ręce do kieszeni każe schować wiatr
My czekamy gdzieś stłoczeni na przystanku w jednej z dzielnic
Wolnym tempem kapią na nas krople z dachu jednej z wiat
Wzrokiem mijam się z Tobą i z dziesiątką innych osób tam i
Nie znam nikogo, chociaż parę twarzy już pamiętam
Ktoś gasi papierosa, obok znów ktoś sprawdza plan
Kolejny autobus podjeżdża, gnają do wejścia
To znowu nie mój i tak patrzę, że też chyba nie Twój
Więc postoimy, czasu mamy jeszcze sporo
Gdy Ty czekasz sama w jednym z najcieplejszych swetrów
A ja ustępuje miejsca tym ociekającym parasolom z deszczu
Mama zakładka czapkę dziecku, ktoś wraca z pracy późno
Student z teczką przegląda jakieś skrypty
I z częścią wszystkich osób pewnie minę się znów jutro
Ale z resztą nie spotkamy się już nigdy, trudno
[Refren: Jarosław Jar Chojnacki]
Mijamy się mijając
Z tym co nas uczyć miało szczęścia
Myśląc, że szczęście to nie zając
Że później też będzie do wzięcia
[Verse 2: HuczuHucz]
Stukot obcasów wokół nas ostatecznie zamilkł
A ulicami raz na jakiś czas przejedzie auto
Choć na przystanku zostaliśmy sami
To, że jesteś obok tłamsi każde słowo i zatyka gardło mi
I tak nie miałem Ciebie w planach
A to, że usiadłaś parę metrów przy mnie to przypadek
Twoja czarna parka i apaszka na szyi związana
Mówią, chodźmy przejść po parkach, żeby poznać każdą z ławek zaraz
Dźwięk telefonu przerwał cisze
Kiedy patrzyliśmy na bliżej nieokreślone nic
Pomyślałem, może piszesz mu, by przyszedł
Chociaż wolałbym, żebyś pisała, że już nie ma szansy nigdy przyjść, ta
Podjeżdża wreszcie moja linia, wsiadam
W wejściu mijając starszych ludzi z małym dzieckiem
Siadam przy oknie, przez nie widzę, że czekałaś na nich
Uświadamiam sobie, że chyba minąłem się z Twym szczęściem
[Refren: Jarosław Jar Chojnacki]
Mijamy się mijając
Z tym co nas uczyć miało szczęścia
Myśląc, że szczęście to nie zając
Że później też będzie do wzięcia
[Verse 3: HuczuHucz]
Słucham muzyki i myślę o Tobie
Płyną minuty, co przystanek wsiada nowych osób parę
Tylko czasem zasapany ktoś nie dobiegł
Kierowca nie poczekał, najwyraźniej jest niewychowanym chamem
Myślę tak czemu tam czekałaś
I czemu jechali z Twoim dzieckiem autobusem o tej porze
I wracali może od lekarza ze szpitala i bez kasy na taksówkę
A Ty nie mogłaś się urwać z pracy, może
Mijam rozbity o latarnie wóz
Nieco fatalnie sieknął dzwona i na mokrej drodze
Facet myślał, że nie zaskoczy go żaden mróz
Lub odczytywał sms'a, którego pisała żona mu
Wszystko się łączy w jedną całość
Może to Twoja historia i on pędził, bo czekałaś tam
Jesteś szczęśliwą żoną, córką, mamą
Tak co dzień wszyscy się mijają, a mijaniu też przemijam sam
[Refren: Jarosław Jar Chojnacki]
Mijamy się mijając
Z tym co nas uczyć miało szczęścia
Myśląc, że szczęście to nie zając
Że później też będzie do wzięcia
Że nie ucieknie, jak ucieka
Nocny autobus nam sprzed nosa
I pozostaje tylko czekać
I żądłem przekleństw kłuć jak osa
Mijamy się mijając
Z tym co nas uczyć miało szczęścia
Myśląc, że szczęście to nie zając
Że później też będzie, też będzie, też będzie