[Zwrotka 1]
Miał jedno marzenie, być jak oni
A gdy przechodził patrzył na nich tylko przez te kraty osiedlowych boisk
Chciał czasem tylko z nimi kogoś skroić, klamę do skroni
Zapisać się jako bohater Nowojorskich kronik
Koszulka Knicks'ów
Na nogach świeża para kicksów i piłka
Od dzieciństwa przyjaciół brak tu
Poszedł do nich tam, żeby ktoś go w końcu nauczył dwutaktu
Olali go jak kurwa śmiecia, olali go jak pizdę i miał farta że go tylko stłukli
I nie znalazł kumpla pośród nich
Wrócił wziął plecak, w nim puszki
Usłyszą od Queens po Brooklyn
Wsiadł do metra i w ciągu paru godzin
Zdążył otagować wiele stacji miasta
Na słuchawkach gansta, przed oczami dwa radiowozy
Opatrzone napisami All Cops Are Bastrads
Szybkie nogi nie wystarczą by uciec, chciał
Jeden strzał w niebo wystarczył by zwątpił w siebie
W połowie, wykonał tylko założony plan
I żałował, leżąc w zimnych kajdankach na glebie
[Zwrotka 2]
Mieli marzenia by z tym skończyć
Jeśli by mogli, nie zastanawialiby się ani chwili
Ale zawsze gdy podjeżdżał czarny Cadillac na [?]
Nikt nie był wolny, za to zaangażowani w dealing wszyscy
W dzień stare ławki na boisku
Zardzewiała obręcz pod którą obcy bał się zagrać
W nocy, rozboje, klama w łapie i po pysku
Dali się ponieść, zabrał ich już nastoletni thug life
Słyszeli o nich już od Queens po Brooklyn
W All Cops Are Bastrads każdy wytatuowany
Kiedy przyszedł do nich młody żeby zagrać to stłukli, cóż
Czarny jest czarny, a biały jest biały tu
Częściej jeździli radiowozem niż furą
Od kajdanek mieli na nadgarstkach blizny
Chociaż tak naprawdę, kiedy każdy trzymał klamę oburącz
Marzył by to już nie działo się nigdy, nigdy
Tamtej nocy cel, prosty jubiler włam
Pech chciał, że pies odwoził typa, kurs: komenda
Jeden z nich nie wytrzymał i oddał strzał
Słyszało o tym całe NY
[Zwrotka 3]
Miał marzenie pójść do domu wreszcie
Czuł, że nigdy jak ostatnio nie zaniedbywał rodziny
Pograć z synem w basket, żonę zabrać gdzieś
Lecz nie potrafił dla nich znaleźć w tym tygodniu choć godziny
Służba na Bronxie nie łatwa
Dostał rewir NY, pili na boku
Chociaż wolałby w tej chwili być gdzieś w innej części miasta
Był bez szans, by z okien radiowozu widzieć spokój
Wieczór, przerwa McDonald przy stacji metra
Z daleka wiedział, małolata, coś się dzieje
Rzucił się w pogoń kiedy ten zaczynał spieprzać
Wrzut All Cops Are Bastrads napisane spray'em
Ta, ostrzegawczy w powietrze
Kajdanki, głowa nisko, tylne siedzenie
Aresztowany gnojek, który poddał się bez walki
Wywózka na komendę, koniec służby, miał nadzieję
Pech chciał, że jechał tam gdzie okradany był jubiler
Wysiadł, za chwilę, padły strzały
Dwie ofiary, tłumaczę kto nie żyje
Czarny jest czarny, a biały jest biały [Tekst - Rap Genius Polska]