[Verse 1: HST]
Eminem dostał jobla od nadmiaru pieniędzy
A mnie się pojebało, od ciągłego życia w nędzy
Rok na bezrobociu, ale z własnego wyboru
Wszędzie ciuchy robocze są chujowego koloru
Siedzę sam, czapkę mam, rapuje w kabinie
Płodzę takie teksty, że ich kurwa nie przewiniesz
Młodzi dupczą się po kątach, przy HST na marynie
Latają Ci cycki, dupa poci się w pierzynie
Robię dalej to najlepiej, dalej wali na dekiel
Inni będą marudzić, dam upierdolić se rękę
Nie jestem hip-hopowy i wegetariański
Heavy metalowy, mamy na koszulkach czaszki
A pieniądze nie śmierdzą, jak cygarety z aszki
Skóra i cekiny, czysty hardcorowy maszkiet
Lubie gdy jest heavy, lubię dużo trashu
Lubię bo na koncert idę w byle jakim łachu
[Hook: HST]
Teraz już wiem
Ta płyta będzie bardziej nocą niż dniem
Nie rodzinnym domem, przypomina mi bardziej sień
Odbiera tlen, wszystko co do głowy wpada, spędza tylko z oka sen x2
[Verse 2: HST]
Nienawiść, nienawiść, tak kocha nienawiść
Ciągle nosi w sobie ją i nie chce jej zabić
Wkłada całą krew, między wersy, a sylaby
Miał styl, ten szczyl, był od bajtla chuderlawy
Bezproblemowe życie - bajka, bajka
W '97 brał mic'a, dziś za rapy bierze w działkach
Gandzia sensimila, jak śpiewał Bas Tajpan
A gorzołka się nie liczy, a HST na plakatach
Po buchu mam depresje, jak piję to się trzęsę
Carbo buduje mięśnie, a Gorole nam Silesie
Bo ból buduje mądrość, bieda skromność
A strach to pedał i trzeba będzie go kropnąć
Chce 15 baniek, najebanych na YouTube
Za pojebane teksty, dla takiej masy ludu
Powiem już na koniec, że mam to głęboko
Bo życie to kulawy karzeł, nie wasza wysokość
[Hook x2: HST]