Gdzie ty idziesz, o co ci chodzi?
Wypłyń na szeroką wodę, pierdol już ten brodzik
Tak więcej złowisz. Tam, gdzie płytko, mętna woda stoi
Zwłaszcza że życie ryczy, żeby je wydoić
Pij mleko, jedz miód, pókiś młody
Bij rekord, nim dzwon skończy zawody
Iść stąd, nie wiem dokąd, choćby po to
By czasem zniknąć i szczęśliwie się urodzić. O czasach, kiedy po raz pierwszy mówiło się o ekipie Czarne Złoto, już nawet najstarsi górale nie pamiętają. Zapowiadało się na śląski all-star, skończyło po latach na płycie producenckiej występującego jako Lukatricks rapera i producenta Jajonasza. Niestety akcje dawnych bohaterów zdążyły potanieć. Jajo i Joka byli w latach 90. w czołówce sceny, ale od tamtej pory nagrali raptem parę zwrotek. Osiem lat po przełomowym debiucie styl Hasta podrdzewiał. Fokus, wydawałoby się pewniak, na swojej podwójnej (i podwójnie rozczarowującej) płycie zdradzał oznaki wypalenia. Nasuwało się zatem pytanie, czy taki skład cokolwiek poturbowanych weteranów da radę przypuścić szturm na beat. Różnie wyszło, ale akurat „Trzeba wziąć” wyszło świetnie. Pierwsze skrzypce gra Joka, prezentujący się w tym wypadku jak Jack Nicholson polskiego rapu: wdzięk, naturalny talent, ciut szaleństwa. Ale i HST znów jest „Kapelmajstrem”, ma te wersy, co nawet dla goroli są jak nuple dla bajtli. A Fokusmok, choć nie rozwija skrzydeł, ma na tyle ognia, żeby plunąć ze stylem na beat. Jeśli zaś o muzykę chodzi, to tradycyjnie Lukatricks w tej kwestii nie zawodzi. Już w 2002 miał inny niż wszyscy pomysł na korzystanie z syntezatora, tu natomiast wplata jeszcze gitarę i strzępek wokalu, budując soczysty, własny podkład – z tych, co mają dawną głębię i współczesną werwę jednocześnie