Powiedz mi, ogniu, bo nie wiem
Powiedz mi, jak ma być
Spalić wspomnienie i siebie
Spalić, by dalej żyć
Pozwól mi, ogniu, pamiętać
Wszystkie najgorsze sny
Cała ta miłość przeklęta
Zabrała siły i radość mi
Jakże tu, ogniu, nie kochać
Czym wszakże miłość jest
Tylko przygoda to płocha
Czy także zdrada i ciężki grzech
Pytałem ludzi - nie wiedzą
Pytałem Boga przez drzwi
Pytałem Diabła za miedzą
Nie usłyszałem nic
Tak mi się to nic podoba
Tak odpowiada mi
Tak powiedziałem do Boga
Nic do mnie nie rzekł poprzez drzwi
Nauka we mnie zapadła
Dzięki i za tę myśl
Tak powiedziałem do Diabła
A Diabeł znów nie powiedział nic
Tym właśnie chcę się kierować
Tym właśnie pragnę być
Żyć, być, uparcie pracować
Żeby na koniec nie znaczyć nic
Nieśmiertelności nie ma w pieśni
Umiera wszystko - cały świat
W pychę oblekli się współcześni
By stać się niczym z biegiem lat
W proch pójdą miasta, państwa, sfery
Religie, wiary, mrzonki, sny
Dążenia, prawdy i kariery
Krew, pot, miłości, gniew i łzy
Umiera pamięć i pomniki
Ząb czasu zetrze w gwiezdny pył
Kto był tu kimś, ten będzie nikim
I nie ma twierdzy, by się skrył
Wstąpią się góry, morza, lasy
Tam zwierz ostatni wyda dech
Na pół rozpadnie świat dni naszych
Dobro i cnota, zło i grzech
Nicość zaledwie i aż, nicość prawie
Coś czego nie ma, a pełno go wszędzie
Nic nas otacza i nic piszczy w trawie
Nic było, nic jest i nic takoż będzie