Na śmierć
Zapominać chcę
Twe zakamarki ciała detale
Zapach śmiech
Wyrzucać precz
Jak rzeczy z głowy już raz wyrzucone
Miota i rzuca mnie na kres
Myśli złych
Nie miotam się nie rzucam
Nie bronię się
Z każdą minutą każdym nowym dniem
Kocham cię
Coraz mniej
Hamuje świat
Zatrzymuje mi się tętno
Jak ciężka kropla spadam na pokład
I rozbijam się
Rozpływam
Paruję znikam tak
Jakby nie było jutra
Już świt słońce wali w drzwi
Lepiej już idź
Musisz już iść