Dziś przyszła ona, której nie znam Cała spłakana uśmiechami I jak najbardziej wymyślona Ja jak najbardziej nudny dla niej Wylała kawę na sukienkę Ja umierałem w pustej głowie Jeżeli zadał bym pytanie Może nadeszła by odpowiedź Ale mój biedny głos się upił I leżał w tle pod gazetami - pan to jest rzeczywiście głupi
Więc byłem także głupi dla niej Zaczęła czytać moje listy Też całkowicie wymyślone Przynajmniej pismo mam przejrzyste Choć w głowie całkiem przewrócone Zjedliśmy listy na kolację A potem długo stałem w oknie Głowa mi spadła na akację I na gałęzi dotąd moknie