[Zwrotka]
Wolisz znać milion prawd czy kurwa jedno z kłamstw?
Niby masz tu wybór, ale czy cię na to stać?
Ja stanąłem przed wyborem nigdzie się tu nie wybieram
To już jest ironia losu? Czy jeszcze konglomerat?
Odjebali teatr, ja nie zrobię im tu sceny
Bo jedyne co powtórzą to klasy i refreny
Złote czasy [mówią] tylko nie dali nam wzorca
Bo w zębie czasu złote lata to już tylko plomba
Nie mam ognia [w oczach] ale palę się do pracy
Bo jak żyjesz tu bez sensu to paradoks jest tu taki
że ta droga bez celu zwykle daje się we znaki
Co do ścieżki [braki] miałem trzy możliwości
Wybrałem dźwięki i nadrabiam zaległości
Ofiarom łamie kości ale nie ufam baranom
Bo nawet jak zamilczą będą ważyć tyle samo
Jestem skałą! [Piotr] niech to imię niesie przekaz
Gdzie bloki niosą tylko ślady stóp na parapetach
I zamykam etap, ale otwieram igrzyska [śmierci]
Tu miałem przystań i problemy tam na wyspach
Ode mnie łatwo poszła do niego łatwo przyszła
Artystka [dziwka]... mamy dwa kroki do raju
Ale dziwne, że zdradzamy ideały dla banałów
[Refren]
Każdy z nas chciałby mieć to katharsis
Żeby świat miał tu znów jakieś barwy
Przyjdzie czas to na pewno to sprawdzisz
Zamiast kar znowu spadną tu gwiazdy
Każdy z nas chciałby mieć to katharsis
Żeby świat miał tu znów jakieś barwy
Przyjdzie czas to na pewno to sprawdzisz
Zamiast kar znowu spadną tu gwiazdy
Wokół nas tylko garści nieprawdy
Każdy z nas chciałby mieć to katharsis...