[Zwrotka 1: Jankes]
Dajcie mi tlen, spadam w dół jak Eminem...
To przestaje być zabawne. Wiem...
Jestem młody ale czasem czuję się dorosły
Chciałbym mieć jakiś wpływ
Mówią...
Ale z ciebie wygryw
Piszesz po kilka tekstów dziennie
Szkoda, że ani jeden w pełni nie wyraża mnie
Kiedyś myślałem, że mogę złapać gwiazdy
Doprawdy?
Wiele dróg i same rozjazdy
Brak mi słow...
Świat stał się nie do opisania
Kanon zabrania mi reagowania
Artyzm u raperów chyba już przeraża
Słaby przekaz początkiem głupstw
Posiadają oczy ale kłamstwa są grzechem ust
Jestem z pokolenia tych
Co wszystko mają na talerzu
Choć nasza wola walki jest pewna jak "Amen" w pacierzu
Życie staje się fikcją...
Dość z waszą hipokryzją...
[Ref x2: Jankes]
Jankes!
Ten truskulowy łak
Jankes!
To truskulowe pierdolenie
Mówią: -Zejdź na ziemię!
Ja nie chce tak kończyć swojej misji
To jest rap według mojej definicji
[Zwrotka 2: Jankes]
Trudno nam się przyznać...
Oceniają kto jest lepszy
Ale każdy z nas leczy tu swoje kompleksy
Nikt nie zabronił wierzyć
Wszystkie słowa stały się złudne
Bo wszyscy przestali mówić o tym co jest trudne
Horyzontów coraz więcej, wiem...
Dziś każdy ma swoją przestrzeń
Ta wolność tylko pozorna
Bo podzieliła nas nietreściwa forma
Zostało mi paru idoli
Za każdy klasyk chapeau bas
-Prawda zawsze się obroni
Wtedy, nie starczało nocy na dokończenie tekstu
Teraz nie trzeba już zbyt wiele, wśród tych nonsensów
Brakuje mi czasów kiedy klub pękał w szwach
Mają nowe bluzy, mają ten sos
Blichtr...
Zakłóca mój głos...
Dziś...
Wracam do tych czasów gdy z niczego robiliśmy coś...
[Ref x2: Jankes]