[Verse 1: Medium]
Chcę wykonać bezbłędny szlif twoich myśli
Nic, co się błyszczy nie pochodzi od żywych dusz
Duszno mi tutaj, nie wypuszczą mnie z życia
Bywa! Mogę żyć już jako "szlifiarz"
Moje minerały przechowuję w ludziach, oto
Bóg zapukał tutaj jako klient, ale utarg
Mam zlecenie, by wypolerować gwiazdy
Ta obróbka wymagała dłuta - wiary
Mój kształt jest nieregularny
Marzysz? Ja marzenia zamieniłem w kalcyt, skały
Poleruję duszę, aby błyszczeć mogły, lament
To nie przedmiot, to diament - soczewka
Ten mikroskop pokazuje skazę
Widzę ciebie na obrazie, zaraz się okaże bardziej
Takich zbliżeń nie przewidział Hubble
To nie Zderzacz Hadronów odkrył Bozon, ja znalazłem
Diament, po co go szlifować, skoro kamień, poważnie
Byłbym pierwszym, który wyrył słowa w litej skale?
Mój wzrok śledzi klatkę po klatce
Siedzisz w klatce, nadszedł czas aby wstać z niej
Przybliżam jeszcze bardziej płytę matkę
To nie HD, moje myśli są w innym wymiarze
Naprawdę, spowolniony oddech dusi prawdę
Już nic nie mówię, tylko patrzę na diament
[Hook - Medium]
Błyszcz, dotknij go dotknij to diament
Nie krusz go, nie krusz, to kruszec
[Verse 2: Medium]
Kruszę czas, każdy mikro okruszek zdmuchnę
Skoro jestem kruszcem, to kim jest kreator - duchem
Jego dzieło reaguje na platynę
Tylko wtedy kiedy platyna jest płynem
I pije ją
Moje serce zamieniłem w czyste złoto
Ono nie ma karatów, kara za zaśniedziałą godność
Włącz to, pusty barwnik jest zbyt czysty by być srebrem, ametystem
Jestem w tęczy, wiesz, że nie wiem niczego
Czego nie wieszamy, wiem, że wiedzy chcecie, wiecie?
Nie wiecie więcej niż pokażą na soczewce
Zbliż się. Patrz, to ty. Diament? Ametyst? Czy nic?
Zbliż się. Patrz, to ty. Diament? Ametyst? Czy nic?