[Zwrotka 1: Dżej]
Nie słucham już ludzi, nie rozumiem żadnego słowa
Przestań się łudzić, nie chce mi się z Tobą dyskutować
Moje ego wysokie, nie lubi wcale wracać na tarczy
Stoję w deszczu i rosnę jak narcyz
To nie jest hip hop, jak hashtag PiH, ej, ty dziwko, nie będę z Tobą pić
Chodź tu szybko i dawaj kwit, bo o to chodzi, Ty, tylko mi
Dziś patrzę tylko przez różne pryzmaty
Piątka dla ciebie jak jesteś kumaty
Moja wataha, jebać Allaha
I nikt się nie waha jak robimy zamach
[Zwrotka 2: Frank]
To nie tak, że czuję się bezsilnym atomem i nie chce być lepszy
Znudzony jestem trochę i to jest powodem dlaczego nie chce słuchać jak pieprzysz
Znów mam grząski grunt, znów widzisz mój bunt, zostaw mnie, nie proś teraz o kontakt
Czasem po prostu odłączam się tu i muszę pobyć chwilę offline
Ludzie są męczący, to boli, kłuje, jakbyś bił mnie batem
Dlatego dość często zastępuję dialog wyłącznie komunikatem
Przeszedłem w swoich butach sporo, co z tego?
Podeszwy ujebane mam, przez to moje ego
Szukam pocieszenia często podnosząc sobie tętno
W sumie to może być jedno, wiem, droga nie tędy
Ale jest takie, aby nie kochać i być wiernym, nie latam, jestem ptakiem
Wychodzę poza okrąg po to żeby licytować się ze światem
Gram za wszystko jak na razie to nie mam nic
Na wstępie już dziś dobrze się zastanów czy na pewno chcesz ze mną iść
[Zwrotka 3: Deps]
Nie patyczkuję się, choć przez te linie cały czas się tutaj czuję jak stickman
Wkurwia mnie droga waszego myślenia, grać na emocjach i nic tu nie zmieniać
Depsik artysta, mono-chromatyk, czemu ta pizda się wzięła za rapy?
Przestali mi nawet mówić cześć, teraz mi ciepło jak liżą mi sierść
Te wasze pierdolenie, groźby na bitach, no kurwa przedszkole, nie groźby na bitach
Psuje wam plany jak semi-fire, wyszczekamny, bez barier
Nie ma mowy czuć się prostolinijnie, bo cały czas tutaj przeginam
Depsik jak wino, nawet brzmi to wykwintnie, sorry, ja nie przegrywam