[Zwrotka]
Z najbliższej stacji biorę kanister benzyny
Trochę król od zawsze rebeliancki, to się bardzo przyda potem
Americana po swojemu gdzieś, gdzie nie zachodzę
Fajka też, rzecz jasna i kipuje w kasie w polskie złote
Potem zrzucam gacie z siebie, wcale nie po to, żeby się chwalić
I tak biegam po tym świecie machając tym, co dał mi Darwin...
Najwyższy czas się nakarmić, łapie wielki beef z masarni
Smażę krwisty w restauracji, ooh
Gdy już muszę się załatwić, ludzka rzecz, król też
Robię to w WRO w hotelu Śląsk na biurko managera
On wie, o co chodzi, jeszcze kilku się dostanie
Którym król tu dzisiaj rządzi
Jestem na moment celebrytą
Chwytam futro za potrójny tysiąc
To kolejny element układanki, pierwszy był kanister z benzyną
Budzi nami, dziś mokasyny, lejban, pingle, wcale fancies Sprawie, coś wypożyczymy może poszetkę do kamizelki?
Przeglądam się w lustrach wersalu
Wyglądam jak pajac, czysta szajba
Łapie bakcyla modowego szału
Od teraz mów mi wyższa klasa, Maybach
Tu Mati, skóra lamy, czysto, czysto, zamykam licznik
Prędkość czuję pod pedałami, sam określam punkt graniczny
Parkuje, zamykam, mam czas do jutra, jak król błyszcze
Zostawiam na skwerze tuż przy butach i przy pełnym kanistrze
Elo, elo, Castorama? Potrzebuje taczkę i pięć EL farby
Bo jadę na zakupy do parku
Więc do rachunku doliczcie mi dwie wiertarki
Podsumowując, na skwerze leży kilka białych futer z norek
Dwa metry sześcienne banknotów i przy okazji wpadł też Rolex
Maybach, już się nim zająłem, świeci pustymi oczodołami
Godzinę karoserię gryzłem i ciąłem własnymi zębami
Najpierw na wszystko leję czarną farbę
Na futrach wygląda zjawiskowo
Dolewam do tego benzyny
Lecz najpierw odpalam szampany i włączam strobo
24h, masz tylko ślad i cały świat (x4) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]