Żyję w mieście gwiazd
Śródmieście budzi się z rykiem klaksonów
Drzwi i winda, przycisk domofonu
Smak smogu, wczoraj miałem sen piękny
Tak, że dzień zasłużył by odwiedzić łazienki
I miasta dźwięki w jednych rodzą fobię
A inni w chaosie odnaleźli harmonię
Szkło i beton, światła i neony
Obok lansu, syf obok [?]
Szklane domy z marzeń tych co tu wpadli
Na chwilę by zarobić, zostali w tym bliżej
Gwiazd bliżej, wystarczy zwiedzić kluby
Te gdzie na barze zostawisz grube sumy
Tłumy kobiet jak ze snu, w którym jesteś księciem
Wysiadasz z nimi z fury, limitem chmury, kupują bzdury
A to co lśni niewiele jest warte z reguły
Dziwne układy, świat zazdrości
O dziwo twoje imię jest na liście gości
Pościg do marmurów w wielkim domu
Świata gwiazd nie wychodząc z salonu
Żyję w mieście gwiazd
Każdy chodnik to wybieg
Na imprezy jeździsz w limuzynie
Korzystaj, bo sława kiedyś minie
A na razie wszyscy wiedzą jak masz na imię
Żyję w świecie gwiazd nie tych z rankingu
Kupili rynku na kolumbijskim dopingu
Świat jest tyglem, wielką kuźnią pomysłów
Życie mija z beaglem pośród wolnych umysłów
Gwiazdy miast to imiona na murach
Artyści, dla których kompromis to bzdura
Galerią są drzwi w brudnych Ikarusach
Poezją rap, którego podwórka chcą słuchać
To ulice po których chodziły legendy
Od Wiecha, Tyrmanda, Brychczego do Deyny
Tysiące bezimiennych wymienione później jednym tchem
Masy boisk z osiedli
Łobuziaki, które miały siłę poukładać i ogarnąć się
Gdy nowe życie się pojawia
Kobieta, która sama z wszystkim się zmaga
To zbyt zwykłe by bić dla niej brawa
Gwiazdy, nie zobaczysz ich w reklamach
Ich czerwony dywan często jest w plamach
Bez sztucznego śmiechu i udawanego płaczu
Akcja, ale bez kamery i make-up'u
Żyję w mieście gwiazd
Każdy chodnik to wybieg
Na imprezy jeździsz w limuzynie
Korzystaj, bo sława kiedyś minie
A na razie wszyscy wiedzą jak masz na imię
Żyję w mieście gwiazd