[Zwrotka 1]
Po pierwsze
Nie śmigam w białej koszulce z sercem
Która miałaby mnie łączyć z kierunkowym 71
Nawet jeśli wezmę zleję Cie na mieście
Nie oznacza, że zmieniłem podejście, ale tęsknie
Wrocław - poproszę ulgowy bilet
Tak mocno kocham to miasto, jak go kurwa nienawidzę
Tak mocno się pozmieniało, że nie wiem do czego bliżej mam
Szczęście, że jeszcze kilku z Was i rodzinę tam
Coraz bliższy jest mi sens zdania
Wracać na stare śmieci, a ja do tych starych śmieci nie chcę wracać
Oni sami by woleli, żebym ich polecił
Wielu z nich by wolało, żebym wracać
Wielu wolało klaskać, patrzeć jak się staczam
Gdyby nie Ci, których doceniłem później
Miałbym trochę dalej w górę, a potem furie
Co Ty wiesz, nie przesadzam
To juz nie była zabawa, chociaż nie jest się śmiał, ta
Potem każda kurwa morda lojalna
Ciekawe żadna z Was nie odwiedza w szpitalach
Więc z czystym sumieniem mówię nara
Jak widzę, że chcecie uwalniać mnie w swoich hasztagach
Moje miasto stoi za mną, nabrało dwuznaczność
Cóż, chyba zbieram żniwa za dualność
Cóż, chyba miałem się z czego leczyć
Jak mówiłem, że się rozdwajam, nie chcieli wierzyć
[Hook - Kanye West]
[Zwrotka 2]
We wrześniu po przypale, ani słowa nie powiedziałem
To skrzywiona moralność, sam nie wierzę, że się chwale tym
Jak masz wątpliwości, że się nie bałem
To przypomnij sobie tą sytuacje z gumą na ścianie
Potem nadszedł październik - szpitale
Zdawałem sobie sprawę, że nie ogarniamy wcale
Ja zajebałem szkołę, Ty też zajebałeś prawie
To nie żaden przytyk jak ktoś grza to nie ogarnie
Wracając, w kwietniu wpada mi list nagle
Na wezwanie miałem stawić się w sądzie
Warto nadmienić, że już miałem 18
Czytaj, na leczeniu byłem totalnie dobrowolnie
Do wyboru dwie drogi, albo trzymać wersję tamtą
Albo przerwać kłamstwo, zostawić to bagno
Nic mi nie groziło, Tobie nawet nie kurator
Taki z nas był hardkor jak z UMC embargo
Pierdole Wasz street credit, stu-krotnie
Wy mówcie - rozjebałem, a ja wiem, że pomogłem
Pierdole Wasz street credit, wreszcie postąpiłem lojalnie
Nie tak jak Wy wobec mnie