[Verse 1]
Pierdolę wszystkich producentów
Z keyboardami za 50 centów
Chociaż nie wiem, może to nie kwestia sprzętu
A podejścia tych łaków bez talentu, nie wiem
Czy brak im uszu czy brak im gustu, nie wiem
Nie można ich zajebać - taki ustrój, ale nie dam
Sobie robić papki z mózgu
Jeśli nie wiesz o co chodzi to daj mi trueschool
Słowo to wzbóca spore kontrowersje u nich
A u nas ich reakcja - kontragresje, dumni
Że mogą być kurwa z Doniem na ty
Przez nich hip-hop to pchła, bo schodzi na psy
Przez nich rap budzi nie podziw a wstyd
A jeśli ktoś chce z tym walczyć to, o dziwo, my
Tak ważna walka o miejsce na tronie
A ty po której opowiesz się stronie?
[Hook]
No- no- no- no właśnie, po której?
Po co zamieniasz swój hajs na chałturę
Po co zamieniasz swe pliki na tytuł
Prosto z mucznej fabryki plastiku
A ty? Czemu ciśniesz ten plastik
Który swym brzmieniem niszczy szestnastki
Masz uszy i jeśli nie zacznisz ich używać
W studiu nie dasz nic, na bank, jak najsłabsze ogniwa, ta
[Verse 2]
W czasie gdy się odbywa ostry odzysk Hip-Hopu
Ci co go ukradli wychodzą z bloku
Ty sporządź protokół ze skali tego zjawiska
To ta muzyka, a nie nazwiska
Jak rec naciskasz nagrywasz rap swój
Po psychiatrykach nie pytaj czy wydać album
Nie zgrywaj Ibisza Krzysia i wybacz absurd
Nie w każdym studiu wygrywa kłamczuch (dla mnie)
Hip-Hop nie kaktus, a jak jego pastuch (jadę)
Szybko, bez kasków, jak w mur, to parkour
Po półświatku chałtur plastusi, którzy
Plastkiem jak plastrem plasteliny skleili nam uszy
Pokarm dla duszy, na dłuższy czas zapomnij
Gdy główkuję przy murze ty chałturze stawiasz pomnik?
(Zatem) jeśli to kupujesz jesteś wciąż murem
Po której minucie ty to wreszcie zrozumiesz?!
[Hook]
[Bridge]
Tu-tu-tu, Rado Radosny remix!
[Verse 3]
Skoro ten plastik psychodeliczny cię dopadł
Zajeb sobie chociaż niskoemisyjne okna
Przy rollsach my z miną klawą, czy to radość?
To jak puścić kinomanom Rio Bravo, joł
Pak polimer, psycho DJ i daj samplom życie, ja tak to widzę
Widzisz, możesz nie używać wody często, ale
Wrzuć winyl, daj odpocząć swoim pchełkom
Chory bełkot to chyba jak Garmasz
Podroby, rzucają mięsem a to zwykła kaszanka, dla was
Ambicje, platynę chwycić i tyle, a my nie
Bo szczytem jest pokryciem płyty winylem, daj dychę
To cię zachwycę magią wosku ode mnie, jestem jak Tepsa -
Płać albo ci w końcu odetnę, przestań
Wiem, że lecą różne rapy z podwórek
Są dwie strony: ja po tej, a ty po której?
[Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]