[Verse 1]
Wiem, że nie zdechnę na serce, nie pędzę wszędzie w pośpiechu
Reprezentuje Dwa Sławy, pewnie jebnę ze śmiechu
Na plenerowym koncercie, na micu w parku ziomek
Nie z miłości, broń Boże, jak Artur Fajfus Rojek
Jeśli kostucha pomoże, nie strzeli ucha ni z boku
Zanim ducha wyzionę chcę wzionąć bucha do grobu
Ale mam czas, nie wyczekuję z trwogą śmierci
Po co palić się w blokach jak kurwa pogorzelcy
Moje sneakersy to ma duma, słuchaj
Chcę by lekarz powiedział: "no cóż, umarł w butach"
Zawsze oddany bitom, zawsze sam trochę nawijam
A pewnie przed złotą płytą zgarnę Nagrodę Darwina
Choć sam mogę zabijać, to są fakty ziomuś
Moje kompakty to dla słabych akty zgonu
Wracając do mnie - sam się boję śmierci
Możliwe, że skończę na Orlej Perci
Bo to mnie kręci, dla gór sporą ma miłość
I w sumie mogę tam zginąć, nie jestem Connor MacLeod
To co po mnie zostanie to te słowa
Nieśmiertelna nawijka dwusławowa, odejść będzie trochę szkoda!
[Hook x4]
Ja umrę, ty też umrzesz
Gonna be, gonna be, gonna be dead
[Verse 2]
Może sobie kupię skuter na gaz, wjedzie mi słupek na twarz
Dlatego nie ma co pierdolić, że nie umrę jak punk
Padnę trupem na bank, głosuj w urnie na tak
"Radku, dobieraj marmur", "Trumienna szadź"
Trzymam kciuki, by w oknie dał się zabić młodym
Ale w buzi i udławię się własnym w nocy
Body shotsy, śmierć piękna a nie turpizm
Zachłysnąć się teklą z pępka fajnej dupy
Chcę, o-o, nie mówiłaś, że masz chłopa
(Ble) motyl w brzuchu jakbym się zakochał
Do nocnych klubów nie chodź, matka ubolewa
Jakiś czubek cię zahaczy tak jak tupolewa
Lubię horror z okładką, ze sztywną i gładką
Bo wiem, że oprawcą jest introligator
I Radko ma nadzieję jakby wpadł na widły
Że tym trackiem zostawi jeden ślad jak Wigry, ja...
[Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]