ZWR 1
Ej typie to straszne,mam pecha do zgonu
Choć,pewnie nawet jak umrę,nie będzie mnie można wsadzić do grobu
Mój charakter,niezbadany teren,jak słońca grunt
U mnie jak coś się przelewa to, świeża lawa ze szczytu słów
Ta,walka o luz,zrobię wszystko,tylko ustaw wytyczne
Za oknem mróz,ulepie z siebie bałwana,jak przestaną milczeć
Spada na łapy kurz,gruz spada na głowę z chmur już
Łapią za rany,bo pocięty cały,od kul,cóż,to selfie z Gazy
Bomby na Bagdad,nie chce już tego typu porównań
Zakręceni jak pralka,już wole się pośmiać z Ciebie do jutra
Kolejna kłótnia,pokój,znowu,kryzys go wkurwia,w bloku
Bo chuj,nie ma pożyczyć piątki na skuna,już setny raz w tym roku
Zrozum,taki to pewnie wysłałby córkę na podbój świata
Coś jakby pielgrzymka,tylko ciągle na czworaka
Super,że chce na stole,ale wiesz trochę ze mna to nie jest pewne
Bo żaden ze mnie stolarz,żebym kuł w drewnie
ZWR 2
Moje ziomy,mają nasrane w bani,ja też
Oni często dzwonią po śnieg,ja często pije za trzech
Ale mam prace,pasje co chce
I plany wielkie,jak architekt,który tworzy pokój dla świata
Nawet Burnejka odjebałby lipe,gdyby chciał to jakimś cudem poskładać
W mieście jestem 4 rok znowu,a w Krakowie już ludzie znają mnie
Niektórzy po fachu,przy pełnym baku,na autostopa moze wpadna gdzieś
I mnie dopadną,bo myślą,że się życia boje.Ha !
Twardy charakter,twardy pięści,zawsze ide po swoje
Ja to Sherlock Holms,kiedy wbijam w klub,klub
I trace rozum stary,potem kminie gdzie mój mózg
Znowu mam kaca,łeb mi rozsadza to jebane nadcisnienie
Ale wszystko jest w porządku,jak na stole w Tvnie
Moje chromosomy są ułożone w Victorie,znaczy zwyscięstwo
Przedstawiłem alegorie,której to pokolenie raczej nie rozkmini prędko
Pytają gdzie jest Kruk,ujebałem fanpage,to koniec
Ponieważ nie chce ,zeby do mnie mówiły po nazwisku jakieś gnoje
Wszystko będzie dobrze,dobrze,dobrze,w Krk tak się robi rap
Wszystko będzie dobrze,dobrze,dobrze,aha,właśnie tak