[1 verse - Donpe] Jakie jest twoje życie czy na nie patrzysz źle Każdy ma rozkmine w głowie żeby godnie przeżyć je W moim świecie nie ma cudów, które wszystko coś naprawią Dalej staraj się o prestiż kiedy inni w okół bawią Nie ciągle to samo chce przerywać monotonie Która oblewa tych ludzi niczym zimny pot na skroni Na wszystkich przyjdzie pora, a w tym nie ma happy end'u Przestaniecie dni odliczać żeby dotrwać do weekendu śmieciowe to życie kiedy w koło tylko chlejesz Mam tak cichą nadzieje, że za zmianą się coś dzieje Witam w moim świecie, gdzie też nie ma sentymentu Kiedy zamkną Cię na lata musisz zostawiać coś w pizdu To bardzo boli bliskich, wiem to na własnej skórze Do stracenia mam dziś wiele póki co się w domu budze życzę kumplom jak najlepiej, w końcu kogoś pokochałem
Dla niej całe zrozumienie, kiedyś się w tym nie sprawdzałem [2 verse - Donpe] Koloruje szary obraz, który zmienił barwę wcześniej Kiedy Twój świat się zawala w sercu pozostaw nadzieje Nie bój się zmiany na lepsze, dzisiaj mam to już za sobą Ja też miałem tu ekipę zanim poszli swoją drogą Każdy ma dylemat, bardzo ciężki jest ten wybór Obyś nie pogubił tempa sam wiesz jak może być w życiu 'spotkamy się na szczycie' dalej pierdol se to samo Mi do śmierci jest daleko, żyje nie będąc ofiarą Parę razy mnie skazano, nie żyłem nie będąc sobą Gorzej trafić już nie mogłem, ale wierze w swoje słowo Masz możliwości ogrom, pomyśl jak je wykorzystać Mamy życie w swoich rękach dobrze weź z niego korzystaj!