Inny kolor gniewu znasz już Inny kolor namiętności Lekkość lotu serce nocy Sen w objęciach winorośli Ślepa uliczka choć przybrana kwiatami Głód zaspokojony chociaż nigdy do końca Odkąd twe miejsce między nocarzami Zapachu unikaj krwi i blasku słońca Gniew nocy W ciszy jeden za drugim Idea matka poprowadzi Żaden nie skrzywdził nikogo z ludzi I żaden jeszcze nigdy nie zdradził Nieśmiertelnego los jak cień Miecz nocy kończy i zaczyna Strach tłumi to pragnienie złe Co ciągnie jak amfetamina Inny kolor nocy znasz ponownie
Dla niej narodzony Myśli kształt bez słów oddając braciom Widzisz z drugiej strony Ślepa uliczka choć przybrana kwiatami Głód jeszcze uśpiony choć coraz go więcej Okrutny koniec tych co nie wytrzymali Och kiedy wreszcie pęknie twoje serce Twe dzieło skończone Nasz Panie... Siódma fala pożądania Twój twardy kark podstępnie zgina Dusisz ten zwierzęcy krzyk I znowu słodki zapach krwi Ostatkiem płynąc sił pod prąd Czujesz że dłużej nie wytrzymasz Te oczy w których szaleje sztorm To działa jak amfetamina