[Intro] Mój przyjaciel lata w górze Czuje tam wolności smak Często patrzy w oczy chmurze Potem z góry na nasz świat Mój przyjaciel kolorowy Lubi gdy mu wieje wiatr Aż wszyscy podnoszą głowy Gdy on leci niczym ptak [Refren] To mój mały plac zabaw, moje zamki z piasku Ostatnie co sprawia, że cieszę się jak dzieciak Nigdy nie upadaj mój kolorowy latawcu I leć rzucony na wiatr dotykać nieba Gdzieś pośród koron mam taki dom na drzewie Urywki z pamiętnika chwil schowane przed światem Składam z nich samolot i każe mu odlecieć I patrzę jak opada z sił, a Ty go łapiesz [Zwrotka 1] Chyba umieram od środka i jak świeca gasnę Bo obiecał mi ten świat mniej niż wyplułem na kartkę Moje latawce w górze dzisiaj przestrzenie tną Nie zapominaj nas, nie pytaj o znaczenie, bo Drżenie rąk tektonika uczuć, burz i trudu Wyznacza kąt padania wszystkich naszych słów i brudów Naszych prób i cudów chłodu na opuszkach Co autorem monologu pustki, jak połowa łóżka jest Znowu je puszczam gdzieś, znów im zadrżą serca To nasza mała więź, radość z tego że ktoś jest tam Kto też tak widzi ten świat, a miłość to katharsis A naprawdę nie kochasz tu pierwszy raz, tylko ostatni Znów, czujemy ciarki Wciąż w podróży po kryjomu Od nóg burzy naszych domów, aż do migotania komór A wolność tych utworów, jak latawiec w moich dłoniach Przynosi mi uśmiech znowu Dziękuję Ci muzyko ma [Refren] To mój mały plac zabaw, moje zamki z piasku Ostatnie co sprawia, że cieszę się jak dzieciak Nigdy nie upadaj mój kolorowy latawcu
I leć rzucony na wiatr dotykać nieba Gdzieś pośród koron mam taki dom na drzewie Urywki z pamiętnika chwil schowane przed światem Składam z nich samolot I każe mu odlecieć i patrzę jak opada z sił A Ty go łapiesz [Zwrotka 2] To mój mały światek gdzie chowam dziś wszystko nadal Każdy fragment układanki którą od lat tu układam I choć mówią hajs i sława nitką wewnątrz labiryntu Dla mnie Lucky Strike'i, kawa i sick love składam słowa, bit, flow Gadam, chory hip hop, ma szufladach krzykiem złudzeń Dymi picie jak zagłada - kanonada styczeń, grudzień Znowu robię dziwną muzę, znów nie będzie tego w klubach Znów utopię smutki w wódzie, taki ze mnie super Kuba I choć mówią że to próba, to marzenia łez nie ronią Więc znów mieszam sens z ironią, Whisky z colą, Ciebie z sobą Latawiec nad moją głową mocno trzymam sznurek w rękach I odżywa we mnie młodość, gdy widzę jak nieba sięga I choć wiem że to ucieczka, z dumą każde słowo kreślę Bo to miłość co nie mówi "Pieprz mnie", tylko "Bądź tu wiecznie" Każdy z nas ma takie miejsce, popatrz w oczy prawdzie A oczy dziecka pamiętają, tu najwięcej sam wiesz [Refren] To mój mały plac zabaw, moje zamki z piasku Ostatnie co sprawia, że cieszę się jak dzieciak Nigdy nie upadaj mój kolorowy latawcu I leć rzucony na wiatr dotykać nieba Gdzieś pośród koron mam taki dom na drzewie Urywki z pamiętnika chwil schowane przed światem Składam z nich samolot I każe mu odlecieć i patrzę jak opada z sił A Ty go łapiesz [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]