[Zwrotka 1: Raca]
Znam takie miejsce, nazywali je światem
Gdzie raz modlisz się z Jezusem, raz pijesz z Judaszem
Znam takie miejsce ale gdzie jest, sam nie wiem
Biegli w piśmie nazywali je niebem
Znam takie miejsce, nazywali je piekłem
Krążą plotki, że tam jest najbezpieczniej
Znam pewne panny, co się za grosz oddają
A potem wstają rano, jakby nic się nie stało
Chodziłem drogami, których się brzydzisz, słonko
Nie opowiem tego córce, w życiu ma syfu nie dotknąć
Co ja zawałem codziennością, reszta zwała patologią
Możesz nie cierpieć ćpunów, twe zdania nic nie wniosą
Możesz dzwonić po psy, chcieć świat ratować
Jutro klatkę dalej ktoś kupi ten sam towar
Znam takie miejsca, nie bywam, gdy nie muszę
Tam zabiorą ci wszystko, ci lepsi nawet duszę
Znam złodziei, niech każdy żyje jak chce
Ale tylko kurwa okrada własną matkę
Tysiące wersji, a każda niesie prawdę
Tu gdzie żartują, czasami na poważnie
[Refren x2: Raca & Tymi Tyms]
Brud bywa piękny, bruk rodzi prawdę
Chłód nas nie ziębi, od snów aż po zawsze
Snów nikt nie skreśli, czuj to po fakcie
Znam takie miejsca, w których się nie zaśnie
[Zwrotka 2: Tymi Tyms]
Czas się zatrzymał, zawiesił jak moja pamięć
Może to tylko zgliszcza po tym, na czym się chowałem
Wóda się tam lała z nimi, jak z nikim innym
Były już multikina, ale kto chodził na filmy?
Ty, tu gdzie bloki, nie z pocztówek widoki
Butelki pękały, yhm, dym się unosił
Ludzie tu poupychani chyba cudem
Na jednej klatówie pies, diler i student
Za to bananom starzy nie pozwolą zginąć
I żyją na ich rachunek, jakby nic się nie zmieniło
Ty odpul, odbij od lampucer i dziwek
Niektóre to ten rocznik, co pierwszy Kaliber
Skończyła się bajka, to fatamorgana
Inne czasy, inne miejsce, ekipa też nie ta sama
Byłem tam, gdzie idziesz i wiem co widziałem
I dojdę, gdzie miałem, nawet kurwa sam jak palec
[Refren x2: Raca & Tymi Tyms]
Brud bywa piękny, bruk rodzi prawdę
Chłód nas nie ziębi, od snów aż po zawsze
Snów nikt nie skreśli, czuj to po fakcie
Znam takie miejsca, w których się nie zaśnie
[Zwrotka 3: Chok]
Stąpam po cienkiej linii, między piekłem a niebem
Tam, gdzie prędzej zdechnę, niż zerknę za siebie
Mam związane dłonie i przepaskę na oczach
I na oślep włóczę się sam, przeważnie po nocach
Tam, wśród tych bloków, gdzie od zawsze
Żeby pchnąć ten syf, wystarczy zejść pod klatkę
Nawet Bóg nie trafiłby tu po moich śladach
Bo zbiegają się tu wszystkie cztery strony świata
Jak widziałeś już wszystko, to nie widziałeś nic
Jak jesteś stąd, nie ma, że nie poznajesz tych
Brudnych ścian, osiedli, które sam znam na pamięć
Choć czasem mam wrażenie, że trafiłem tam za karę
Dalej, możesz przyłożyć mi nóż do krtani
Nie zaskoczysz nas niczym, bo już to znamy
To jedno z miejsc, których nienawidzę
A jednocześnie, kurwa, kocham ponad życie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]