[Zwrotka 1: Peja] Szare życie i nadzieje na poprawę jutra Nie chodzi o luksusy, ale niepewność jest smutna I sto razy gorsza od faktów dokonanych Dużo problemów w życiu rozpracowanych Co się stanie to się stanie codzienności nowe formy Szary koloryt każdy jest od tego chory Nie ugrzęznąć w gównie - podstawowe zadanie To dla mnie jest ważne jak w gadce przesłanie A socjolog znów powie, że dzieciaki zbuntowane W związku z wiekiem dorastania, co on ma do gadania Życia nie zna, a przedstawia żywy dowód prostowania Bo sierota już nie kradnie i w ośrodku jest fajnie Beznadziejność ustroju brzmi to, co najmniej ban*lnie (Bez komentarza) W życiu różnie się zdarza Raz nie mam, co jeść, więc się sprężam i narażam Raz mam potąd wszystkiego, więc się dzielę z kolegą Komu co potrzeba? Jeśli mam to sprawy nie ma W końcu nie jest tak najgorzej, chociaż mogłoby być lepiej To nie jest świat trzeci, reżim z chińskim pojebem A i tak, co parę kroków ktoś zalicza glebę Dać radę trzeba tak jak w starym kawałku Ulice mego miasta pełne wyjebek i wałków Luksusowe salony znane tylko z teledysków Też chcę mieć więcej, więc dam komuś po pysku To przejaw frustracji chwila stresu i po akcji Wypchany skórzany farcik finał bandyckiej napaści Paragrafy mogą zawsze zrzucić do przepaści Tak czy inaczej nie pobudzam wyobraźni Nie wybiegam, co by było, bo wtedy się wymięka Wchodzę na raz lub pasuję - psycha klęka A sposób normalny, mogę zamiatać ulice Firmowy kombinezon i firmowe nożyce Strzyżenie trawników i bankomatowa karta Taki myśli, że ma farta, ta robota gówno warta Bo ja dupy nie ruszając nigdzie na 8 godzin Nie gorzej mam od niego, samo do mnie przychodzi Sposób niełatwy, ale zawsze plan bratni W układach otwarty w peletonie lojalny [Bez komentarza] radę daję to nie ściema Jeszcze na koniec: nie ryzykujesz to nie masz
[Refren 2x] Czujesz to, to, to Widzisz to, to, to [Zwrotka 2: Peja] Bez przerwy śledzę ruchy, małolatów poczynania Co ich do błędu skłania, na duszy wieczna rana Dzieci same się chowają, na to nie ma porównania Bo boli i szokuje nawet mnie w kilku przypadkach Zaniedbania w rodzicielstwie chyba co druga sąsiadka - matka Ja wiem każdy się stara jeden lepiej, drugi gorzej Nieraz nikt nie pomoże, bo sam zrobić nic nie możesz Bieda nie jest ciekawa, 93' no i wcześniej W życiu kłopoty odwieczne, strach przed końcem miesiąca Sprawa wiele znacząca, gdy osoba tyrająca Nie może spać po nocach topiąc smutki w alkoholu I nie trudno do rozboju dochodzi, wszyscy młodzi Każdy w konflikt z prawem wchodzi, bo inaczej nie można Chcesz się mądrzyć? Weź zostaw nie żyjesz tak więc spasuj Masz o zdaniu parę asów to się ciesz Co innego Peja Wesz, ale nikt żółcią nie pluje Życia mego nie żałuję nie zamieniłbym na Twoje Tutaj jestem, tu stoję nie żadne przeboje Ja wiem swoje dodać projekt równa się kawałek dojeb Mówi uliczny gnojek [Break] Czujesz to, to, to [Zwrotka 3: Peja] Każdy pyta o więcej z tym się identyfikuję Ja wam rymów nie żałuję tylko w jeden rytm celuję (Czujesz to?) Jeżycki klimat buduję - właśnie (Widzisz to?) w nim najlepiej się czuję Berlin, Paryż, Amsterdam wiesz, że nigdy się nie sprzedam Pojadę, ale wrócę spokój Jeżycki zakłócę Znowu kogoś zbałamucę i frajera ryj ukrócę Zawistny mówi, że smucę, kiepskich zawsze pouczę Nawrzucam, gdy nie styka nie potrafisz to nie tykaj Nie zabieraj się za to, mówię do Ciebie szmato Zaniżasz poziom w mieście, dostałeś w ryj nareszcie Na razie to przenośnia, stwarzasz problem - sadząca Szukasz kłopotów? Ja eliminuję wrogów Bit, rym, pięść cały czas jestem gotów [Refren] Czujesz to, to, to Widzisz to, to, to [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]