Zwrotka I: Oddaje się chwili, gdy patrze na gwiazdy Wszystkie te wersy przyszły za łatwo mi I czułem ryzyko, jak ludzie na bungee Upadłem tak nisko, że boje się walczyć I zobacz jak idę drogą przez ciernie I cierpię jak Chrystus, ale tylko wewnętrznie Stygmaty na sercu, nie na dłoniach Bo każdy jest dla mnie jak niewierny Tomasz A cały ten świat, jest jak rozbite lustro W którym to szczęście dostajesz na kredyt I czekasz na przyszłość Jak chcesz ją oszukać, to skończysz jak Edyp A ja biegnę jak kiedyś I pewnie mi znowu, On podłoży kłodę Żebym po drodze, znów kurwa coś spieprzył I zaczął to życie, w Ascezie duchowej Zwrotka II: Miałem myśli samobójcze i bałem się o siebie
Ale gdy mówiłem bliskim, to ponoć się użalam Chciałem skakać z dachu i byłem tego pewien że jak skocze, to uwierzą, że Dawid nie kłamał Nie lubię pić sam, bo do tego nie dorosłem Nie lubię być sam, i do tego nie dorosnę I kiedy znów napisze, że ciągle mam problem To nie pozwól mi uciec, bym walił sam goudę Miałem wydać płytę, ale wyszło jak zwykle Bo nie mogę nić planować, ale chyba już przywykłem Bo nie ma dla mnie jutra, jebać kalendarze Łatwo jest obiecać, a potem znów zawieść Mówią że udaje, kurwa no pewnie Bo nikt bardziej ode mnie, nie kocha tak cierpieć I wale tu vóde, gdy nie mogę znów zasnąć I łykam te prochy, które gaszą mi światło