[Zwrotka 1] Wokół ludzie ściągają te chmury, a ja pomiędzy nimi sobie latam tak Odwiedzam to niebo, a z kościołem to nie jestem człowiek (ha ha) za pan brat Wbijam w te rymy, czuję że muszę powiedzieć im teraz Żeby podsunęli jakieś fale uderzenia Chociaż polecenia rozbijam o przemyślenia A te mi mówią, żeby wybiec poza schemat Ponoć szanse mam tu Muszę zrobić z nich ofiary gwałtów Ciężkie słowa, nie ma żartów W chmurach głowa, ale na karku Chwycisz tu boga za nogi łudzi pancerny sen Znowu wabi masowo nas ludzi cholerny zew (cholerny zew) Ja zasuwam dalej, mimo że to chyba tylko z piasku zamek Sobie go buduję, bo nie widzę tu niczego co by regenerowało w tym fiasku stamę Czasem miewam na bani tysiące chorych faz Niepotrzebny mi do tego gra** ani kwas Na chwile wyrzucam sobie z głowy słowo pa** Moi ludzie wiedzą, że mnie to jara im dalej w las Coś jak Hajto, bo tonę w tym Głośniej daj to, bo wiodę prym Nie mam sajko, a robię dym Dawaj alko, lecimy z tym Odpalony tryb melo man, przejął nade mną stery, wiem Latam po mieście jak Spiderman, gdzie moja Mary Jane [Refren] Coś tu wpływa na mnie, coś wypływa ze mnie Przy tym upadam, wstaje jak pieprzony serwer Coś tu wpływa na mnie, coś wypływa ze mnie
Wszystko sterowane, nic nie jest pewne x2 [Zwrotka 2] Nie będę tu robił na ich konto jak ajent Muszę wybierać jak Król Apsare A ty dajesz wiarę, coś jak w niebo flare A te mocne fale cię wciągną dalej Nie mogę być jak kamień w dominie Już wole to maszerowanie po linie Zrobię nowy track albo zrobię dwa Potem czteropak, dalej to leci jak o tych numerach Biegamy razem ale nie kumam reszty Dlatego czasem bywam aspołeczny Sobie nawijam teksty To moja chwila refleksji I nadal nie wiem czy to trafny kierunek A dalej robię to na własny rachunek Jeden warunek nie biorę tu chwilówek Nie da mi to niczego poza długami na stówę Nie mam na to miejsca, wystarczy mi na razie jeden majk Nie mogę wrócić z tej wojny na tarczy, chce wrócić unosząc wywalczony skalp Pożądany jak skarb, nie podrabiany jak nike Nawet jak zamulam w weekend, wszędzie widzę lipę nie wpływa na cele ten stan Schodzę na ziemie po antenie Tego nie zmienię co ma dla nich znaczenie Cholerne oczu mydlenie to spełnienie Może to tylko wrażenie, a może nie Ich handicap to artefakt, mam własny szlak A te parę strat sobie cenie jak pełny bak [Refren]