[Zwrotka 1] Nie martw się o mnie, to tobie chodzi o pieniądze z gry Ja mam tylko rządzę krwi, czas na pogrzeb dobrze mi Raz na rok wejść dobrze w bit, lepiej niż ty przez te lata Była Sasza jest Saszan bo pragniesz w Esce latać Klipy na Chorwacji, wierzą w ciebie te Stepy Ale zasięg spada, lajków nie ma niestety Nawet konkretni goście, nie uratują zera tobie Wyśpię się dobrze człowiek, jak w Sheratonie Kiedy wreszcie uzmysłowię ci, że twoje miejsce w rap grze Jest tak przypadkowe, jak moje poza obozem Ale cieszę się teraz, że mogę tu wreszcie patrzeć Jak kolejny mainstreamowiec wypada pożal się Boże Tyle dziś, krokodyle łzy nic nie znaczą Zacząłeś coś czego nie winieneś był zacząć Pieprzę sentymenty, nie chcę być bezczelny Ale jeśli drgniesz, wytoczę najcięższe argumenty [Bridge] Dlatego słuchaj tego Spuść głowę Przyganiał kocioł garnkowi Michał Dejan, Dejan, Dejan, raz, raz [Zwrotka 2] Po pierwsze stary, gdzie twój kwit pytanko Gdybyś go miał, nie jechał byś na gips karton żyjesz na kredycie a udajesz krezusa Nie masz Lexusa, masz starego Focusa Każdy cię oszukał, przyjaciele, muzyka Co się dziwić, ma poglądy Macierewicza Pamiętaj, każda rana na ciele znika A czarna prawda Kajman, marna technika Zostanę, zostawię bez głosu twą cizię Rozprawię się z tobą bez ciosu poniżej Mówi o pieniądzach no to zczai ten system Robił w chuja moich fanów na hajs za przesyłkę Pietnastak, mówię typie zryty Przepraszam kochani, dostaliście dwie płyty Mogłem tam być, a nie było mnie przy tym I jeszcze na pretensje poświęca część płyty Zastanów się chłopie, kto w Kielcach jest niczym I ile osób dzisiaj potwierdza me słowa Opuścili go wszyscy on nie zna przyczyn I bełkocze coś tylko o kreskach w nosach Typ nie do życia, już nikt cię nie zna Straciłeś Żabsona, Dejana, Ess**a
Chaosa, Tau, Boryga, mało? I ciągle mówisz, jakby nic się nie stało A teraz ludzie pilnujcie dzwonków na kwadrat Bo zemsta Michałka, to wepchnięta zapałka Ej śmiesznie brzmi, wylewanie tego jadu Od typa, którego psa nazwał Swaguś I szczerze, nie zarobisz znów na karierze Bo sprzedałeś pięćdziesiąt sztuk w preorderze Ale nie zrozumiesz tego nawet w małym wymiarze Bo jesteś upartym, przemądrzałym Michasiem Ta, narkomania, co za prostak On niczego nie ogarnia, jak nie ma trawy To trzęsą mu się łapy, wyzywa ludzi wokół i garnkowi przygarnia Tfu, pieniądze, nie śmierdzi groszem, wisi ludziom grube tysiące Z motyką na słońce, co ty Dilerzy się śmieją, Kajman zawsze bez pięciu złotych Płyta ze mną, pisałeś życiówki wtedy Tylko, że twoje życiówki to podróbki New Ery Nie zależy mi na fejmie i poklasku gimnazjum Dlatego nie zrobiłem tej chujni, będąc szczerym A ty sporo po trzydziestce Kompleks Borixona, łysiejesz i czujesz presję Chciałbyś grać koncerty, jechać w trasę, skończ pan Wartość miałeś tylko będąc przydupasem Tomka Nic nie wyszło z twoich planów, ty łaczku Ośmieszam ciebie, twoich fanów i wydawców Inwestują w ciebie, lecz na marne bo Inwestować w ciebie to jak w Amber Gold Pobawiłem się z tobą, a więc teraz umieraj Leję na ciebie tak jak na materac Kulera Plotkarzu, intrygancie, hipokryto Rozpierdala cię tu koleś incognito Miałeś swój czas, mój czas teraz żaden z ciebie Bad Boy, zgrywasz gangstera Dejan, regeneracja, blastema Nie pamiętasz nic jak po nocy w Las Vegas To ciebie każdy olał ale milczał jak trzeba Ciekawe kurwa Michał czy w ogóle plan B masz Czy wkurwiasz się znowu, że jest hip-hop i melanż A ty siedzisz w domu, sam sztywno jak denat [Outro] x4 Nikt ci nie da tyle ile Kajman obieca [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]