Śmiech ze łzami pomieszany, ileż w tobie niepokoju. Znowu dziś na śnieg wybiegłaś weź przynajmniej palto swoje. Pyłem śnieżnym przyprószona natychmiast mi się wydałaś, taka cicha i bezbronna w wielkim świecie taka mała. Zobacz kończy się przedmieście, las wyrasta bezszelestnie w pstrych wiewiórek krzątaninie. Palto, palto załóż wreszcie.
Kto to widział tak po śniegu w przedwieczornym mrozie biegać, w samym tylko cienkim swetrze, w samych lekkich pantofelkach, a już nogi ci się plączą, włosy okrywają szronem. Pewnie jutro będziesz znowu przeziębiona Zobacz kończy się .... Staniesz oprzesz się o drzewo, sen nadejdzie nieproszony, a las woła: palto! Zobacz kończy się ....