Bezsensu patrzeć na coś, co i tak nie ma sensu
Zbyt często dawałem im powód, by myśleli w ten sposób
Nie pytaj mnie nawet, czy trzeba tutaj suspensu dziś
Bo zwroty akcji dla mnie to jak próby debat Po-PISu
I to nie tak, że mam zamiar ukrywać się za tym, co od lat
Buduję mój nic nie wart fundament wyjaśnień
Dlaczego nie było cię tu, dlaczego nie tam
I tylko który to raz już ty znów przez to sam
Bo nie jest tak na pewno, jak miało być kiedyś
Multum obietnic, dawno wszystko jest tym, czym jest: trzy
Cztery, pięć lat temu nie było tak oczywiste
Wnet nam zmieniło fikcję, każdy ma swój świat i życie
Każdy gdzieś goni za swym szczytem, stojąc za kimś
Chwilę, by nazajutrz już nie stać za nim
Który to już raz siedzę tu, w kartkę z żalem się gapię
Zamiast wyjść do nich jak facet, ja do żaden przyjaciel
Co znaczy to, że czas nam może leczyć rany
I tak oddala relacje i przeczy sobie tym samym
Chcę moich ludzi z powrotem i chyba po to piszę tę zwrotkę
Póki co mam ciszę za oknem i niszę za forsę
To jakiś postęp, przynajmniej będę miał mówić co słychać
Proszę, jak ja nienawidzę takich pytań
Zresztą skąd masz wiedzieć, na jakich jestem orbitach
Skoro nasz styl życia to zupełnie inna galaktyka
Nie jest tak na pewno, jak miało być kiedyś
Pewnie gdybym się cofnął już w tym bym nie zmienił nic
Sorry, popatrz dalej na to z innej strony
To wszystko dla mnie było jak te szklane domy
Nie myślałem nigdy, że z tej perspektywy na to spojrzę
Cóż, nie zawsze mamy z prądem
W ogóle czy myślałeś o tym, gdy tak w kartkę żalem się gapię
Zamiast wyjść do mnie, poza tym ty to żaden przyjaciel [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]