INTRO
Słuchaj stary będę sobą zawsze na tej scenie
Zmierzam drogą wyjebaną jak na Mount everest
Patrze srogo na ambicje i nadzieje wielu
Którzy nie kiwną nawet palcem sami tu chcą dojść do celu
Nie rozumiem ich! Zapieprzam już przez niezłe lata
Moge w trumnie gnić jeśli mi opadnie zapał
A nie opadnie! Szczerze? prędzej to dopadnie mnie ten
Szał radości gdy na Olis będę number jeden
Zwr.1
Sam tam wejdę, wierze! Bo wysoko mierze na pewno
I wiedz że ryje banie jak lew bo jestem nad poziomem gleby jak Lebron (taa)
Mój poziom przy twoim jest Next jak u B.R.O
A na scenie czuje się tak samo fresh jak Cole
Mimo to jestem sobą ziomal
A moje flow daje sztos jak na ekranie Olaf
Nie jestem przy podziale koła
Ubrany w trójkątne szaty ale oświecam twój umysł jak Illuminaci
Pamiętam stare czasy dziś zamykam oczy, myślę
Nie byłem szary nigdy. Zawsze miałem w sobie iskrę
Zwykłą wizję swe cele, ambicje
Które wyjebały mnie do góry ponad ten horyzont istnień
Ponad bit ten, płynę dalej water fire
Dwa żywioły -Studzę myśli i ogrzewam sale
I kiedy daje ten talent z wokalem widzisz że
Pale stale te majki to jest moje przykazanie (i)
Widzę syf w tych młodych umysłach
Gdy TV wpaja im tylko o modzie i zyskach (nikt tak)
Ci nie powie z bliska że nie ważna jest aparycja
Bo posiadał by co wszyscy #hipokryzja
To przykra sprawa że mała blizna sprawia wiele
A z bliska zdrada pryska z nada imperium usterek
Ambicje i cele! Kurwa! to już nie istnieje?
Wal to wszystko wstań do góry no i wiesz w siebie
Ref
I nawet kiedy życie usiłuje dać ci kopa w dupę
A ulice cię wchłaniają no to pierdol skruchę
To nie głupie marzenia by w sobie coś pozmieniać
Wszyscy są tu ludźmi! Więc kto nas może tutaj oceniać ?
A jeśli boga nie ma ? to będzie jak jest teraz
Bo społeczne przeświadczenia są z przyzwyczajenia
No a życie to nie schemat, Schemat kurwa to nie życie
Bicie serca daje w genach u każdego moc i siłę x2