[Zwrotka 1: Kamgur]
Siedzę dziennie w domu
W necie śledzę działania narodu
W każdym z miast polskich ukryty krzyk bloków
Na podwórku wartości zasad przekazać nie ma już komu
W każdym z nas gości modlitwa o spokój
Codziennie walka o pełne kielnie
Ejże, w tej grze nie chodzi bynajmniej o zwycięzce
O miejsce pierwsze, a o solidarne serce
Najwięcej ma ten co potrzebuje najmniej
Proste, choć dla materialistów niewygodne
Postęp to podstęp, nie widzisz tego najwidoczniej
Mam mówić prościej?
Skądże, nie potrafię milordzie
Poszukaj odpowiedzi w Wyborczej
Człowiek by odnaleźć się w tym zagubionym stadzie
Orzekł nurty myślowe będące ponad prawem
Co zabrane, zgodnie z karmy prawem zostanie oddane
Więc nie ma miejsca na żale
Spokojnie bez szaleństw
Pokora zabija wroga
Nawet wtedy, gdy w walce nie podołasz
Nie ma się co dołować a śmiało stawiać czoła
Odpuścić browar, a zacząć kombinować
Droga kota mówi dopatrz śmiało swego wroga
Tu nie ma nic na pokaz, czujesz strach? to go okaż
To ma poza unikatowa, zobacz sam dookoła
Wyżera ich tak flota, w grupie wskaż iloraz boga
[Refren]
Dziennie to samo widzisz co ja byt w piekle
W każdym mieście, każdy żyje w pędzie
Pogłębiającym stany depresogenne
To jest pewne - coraz bardziej zatracamy się dzień w dzień
[Zwrotka 2: Bak]
Widzę strach w twoich oczach
Dokonuj dziennie
[Refren]
[Zwrotka 3: Kołtun Polski]
[Refren]