Rośniesz jak młody Bóg Na moich ramionach Jak drzewo, którego nikt Nikt nie pokona Dałam ci wolę istnienia Dałam ci siłę tworzenia Nowy nieznany szlak Nad twoją głową Może jest tylko snem? A może koroną? Zostań więc bogiem i drzewem Między mną, ziemią a niebem Więc teraz serca mam dwa Smutki dwa I miłość po kres I radość do łez Wieczory długie i złe Krótkie dnie
Więc całuj mnie częściej Bo nie wiem jak będzie Ojciec twój pędziwiatr Uwieść mnie zdołał Tulił jak cenny skarb W swoich ramionach Dałam mu wolę istnienia Dałam mu siłę tworzenia Więc teraz serca mam dwa Smutki dwa I miłość po kres I radość do łez Wieczory długie i złe Krótkie dnie Więc całuj mnie częściej Bo nie wiem jak będzie Gdy odejdziesz