Trzy lata bez rapowania, i umierania bez tego
Pytania o nagrania, kiedy ja wracam do tego
Do zmarnowania talent, a w glowie zamet do tego
Do zlamania blokady, wady rosly w cos strasznego
Nieproporcjonalnego, znacznie wiekszego niz byly
W rzeczywistosci, full niepewnosci i braku sily
Ból skrywania slabosci, okolicznosci dobily
Nieraz, po odrodzenie, az me plomienie odrzyły
Utwory uderzyly, przeszyly zyły do kosci
Wiec zamiast atramentu, krew konkurentów w calosci
Wypełnia moj kałamarz, mam kałasz z umiejetnosc
Aby mordowac rapowac, nie chowac jak w przeszlosci
Do szuflad me zdolnosci, to dla gosci co czekali
To dla was z moca, pisze noca swiatlo wciaz sie pali
Wygram z niemoca, z pomoca czy bez bede na fali
A ty wal kanonady, w swe blokady by rozwalic, je