Nie słysząc jęku umarłego świata
Skowytu kłamstwa i próżności
Niezrozumiałe myśli kładą się cieniem
Na prawdę słabą i bezbronną
Nie czując nic, nie widząc celu
Pozwalam ciału obrócić się w proch
Zostanę żywy pośród kropli deszczu
Istnienie moje przeniknie ziemię
To, co z ciała pozostało
Wymiesza się z powietrzem
Nie było pytań, obietnic, gestów
Zgliszcza pokryły relikty wiary
Nie będzie już kolejnej szansy
Na odkupienie grzechów
Resztki martwej duszy
Oczyści ogień zemsty