[Zwrotka 1]
Czy zimą czy latem, hadżime czy mate
Jadę na przekazie choć na razie wciąż za pół darmo jak golf na gazie
W końcu przyszło z dorosłością mi się zderzyć
I tak walczę o miłość jak ołowiany żołnierzyk
Panie nakieruj, bo nie wiem w co mam wierzyć
Wziąłem tobołek wyobraźnię przemierzyć
Idę, nie chce grzeszyć
Niestety mam świadomość, że nie mam prawa jej ignorować
A czemu niestety, bo Gabryś to jegomość leniwy
Znów zacząłem od nowa
[Refren]
Upadłem, podnoszę się
Wszedłem do tej samej rzeki
Choć już raz gościła mnie
Upadłem, wciąż uczę się
Co jest dobre co złe
Jestem dzieckiem we mgle, upadłem
[Zwrotka 2]
Coś we mnie drzemie, uwalniam to i płynę
Znów na scenie, patrzę na rynek
Patrzę na hajs, wypłukuje mi zajawę
Czuję się jałowo, łatwiej było mi po trawie
Ale nie złamie słowa danego Bogu
Nie wiem jak ty ale mnie przechodzi trwoga
Choć nie było łatwo rozbujać się bez blantów
Ale ziomek, jestem pierwszą ligą undergroundu
Mainstream? Mają mnie za plecami więc się śmieją, luz
Tylko czekam na mataleo
Dobra, wracam, pytasz czy mi się opłaca? Nie
Ale ja nadal będę w to brnął
Choć chcą wyjadacze bym uwierzył że to błąd, ziom
Nie biorę hajsu od mamy, mam na żarcie i trening
To moje rap money, gdzie moje siano?
Na razie w piździe, chuj z nim
Bo tracę zajawę gdy o tym myślę
Już mi nie pryśnie, byłem finalistą
Wybiłem się jak przebiśnieg a ty plujesz zawiścią, fu
Ziomek nie fajnie, wiesz kto jest tu
To arab za mic'em, wjeżdżam jak Jordan
Chcesz podskoczyć mi? Możesz najwyżej pod jądra
Pijany jak biedronka, niechciany jak stonka
Słomka w ustach, z uśmiechem wychodzę do słonka
To moja wieś wiatr niesie wieść radosną
Pachnie wiosną, czujesz?
[Refren]
Upadłem, podnoszę się
Wszedłem do tej samej rzeki
Choć już raz gościła mnie
Upadłem, wciąż uczę się
Co jest dobre co złe
Jestem dzieckiem we mgle, upadłem
[Outro]
Kontempluje, studio to moje dojo
Oczom nie wierzę gdy bije się z myślami
Uczę się szanować ludzi którzy ze mną kroczą
żadne ostrze nie może mej duszy zranić [Tekst i adnotacje - Genius Polska]