Gdy zbudzi was dźwięk tłuczonego szkła, to będę ja wyrzucał mikrofon przez okno
Stop - najgorszy hip hop w mieście, nie umiem uwieść cię myślą lotną
Trafić w gusta dam. W ustach mam słowa szczere
Tylko nie wiem po cholerę
Skoro szkice, które kreślę jak Kossak, są mniej wygodne niż Opel Corsa
A co gorsza, patrz: one czują się tu nie na miejscu
Brak tiramisu w menu, selekcji przy wejściu
Lokalu nie polecano w żadnym czasopiśmie
Myśląc logicznie, zostało im jedno wyjście:
Drzwiami. Już nie ma ich przy stole
Uleciały jak zwiewna chmurka zdziwione
Została jedna, damulka usztywniona betonem
I bawi się mobilnym telefonem. Uświadamiam młodzież
że to, co się dzieje na scenie, niewiele ją obchodzi
Może nie jest w jej guście ani w modzie? Może
Czy bawicie się gorzej? To dobrze
(refren)
Gramy dalej, dla tych co tu jeszcze pozostali
Dla tych kilku osób na sali
Chociaż parkiet świeci pustkami, my gramy dalej
Gramy dalej, dla tych co tu jeszcze pozostali
Dla tych kilku osób na sali
Chociaż parkiet świeci pustkami, my gramy dalej. Gramy dalej
Przepadła bananowa publika, zostali goście poważni
Co mają mi za złe, że książek nie czytam i oglądam tylko obrazki
Mimo że tak ich kocham
To koszmar bezrobotnego filozofa
Chcieli ekstremy, jest konserwa
Długo nie goszczą, wychodzą w przerwach
Stoją im kością w gardle konwenanse
Nie błysną obecnością na tym performansie
'Evviva l'arte!...' WON, im bije dzwon, a mi dzwonki przy czapce
Każdy z nich to Leszek Kołakowski vol.2
Po lekcjach kreatywności, piątka
Z estetyki w indeksie, każdy to ekspert, liczy się eksperyment
Tak? To postrzelamy
To nic, że krzywym działem
To nic, że do zgniłych jajec
Czy bawicie się źle? To wspaniale
(refren)
Ktoś mnie łapie za buty skórzane męskie
Każdy głupi chce zająć moje miejsce
By rzec: unieście w górę dłonie, jak mam na imię powiedzcie
No ruszcie się wreszcie
Znają to z Vivy (mhm) i MTV. Marzą o karierze (mhm), co się dziwić
Jak tu nie wierzyć, gdy tłum szczyli pokazuje się w wynajętej willi
Jako hustler, grandioso, styl wielki
Pitbull, cygaro, niklowane felgi, w stringach modelki i basen
I w związku z tym ma dobrą prasę
świetne recenzje, ogólne zachwyty
Inteligencję fascynuje prymityw
Smarkacz nie wie przy tym, że po zejściu z planu
Zostaje: cygaro w dupie, basen w szpitalu
Zanurzeni w bajorze pod nazwą show
Business, wysyłam im Wielkie Joł
Na mieliznę, na której tkwią
I dmą w gwizdek, w systemie surround i stereo
Brać go stąd dalej, w ostatnie rzędy, i zakuć - bądźcie bezwzględni
W razie ataku - patyk między zęby, patyk między zęby, patyk między zęby
Ten bredzi, ten nudzi, ten amator
A nam dajcie buzi i mówcie mi tato
Nim nastrój zburzy organizator
Bo tłum ludzi w kiblu stworzył zator
On mówi: "Panowie, zróbcie miejsce
Patrzyłem sobie na waszą klęskę
Dobre wejście - nic o nim nie wiecie
Po pierwsze beat, po drugie bas, po trzecie scratch
Patrzcie, dam wam lekcję, jak się kaszle. Wszystkie oczy naaa mnieee
Pooosprzątajcie staraaannieee
I spadajcie, teraz ja gram. Nie?
(refren)