[Zwrotka 1]
Nareszcie wybiła szesnasta, jadę przez pół miasta z tyry na house
Myślę: "szybciej tramwaj, bity już czekają na nas"
Zaczynam pracę, kiedy kończę pracę
Twój idol na bank to kuma o co chodzi
On też, kiedy ty se na dupie leżałeś
To siedział nad kartką, to wymaga godzin
I wyjebane miał w to, że inni się bawią
Jego za to bawi ile dziś ci zapłacą
Za twoje wkurwienie co dzień o szóstej rano
Gdy nic ci się nie chce i odmulasz się kawą
Wole się oddać ciut przyjemniejszym sprawkom
Popa na tych leszczy, co gniją pod klatką
Zawsze byłem z tych, co niewiele się martwią
Takimi i tamtą i tamtą i tamtą
I manto nie raz życie spuszcza, to jeb to
I jak co to jeb tą atmosferę spiętą
Nie po to zabijam coś z każdą piosenką
By wymyślać spory tu z jakąś panienką
I am single, I am, I am single - siema (siema!)
I am single świnio, nie chcesz tego zmieniać
A ziomy pytają, czy palimy dżordża
To mówię, że spoko, ale chce dzisiaj coś tam
Napisać i przyzwyczaiłem ich chyba, że u mnie brak czasu to norma
I mówię im "korwa, no ziomy ogarniać
Ile można co dzień po dychę się zbijać?"
I mówię se "dobra, to nie moja sprawka"
A po chwili "Jak to? To prawie rodzina"
I może ty też masz gdzieś takiego ziomka, od którego słyszysz znów: "miłej zabawy"
Zawsze kiedy ekipą idziecie pochlać
A on robi swoje, po czym solo pali
A za parę lat usłyszy o nim więcej ktoś
Zamiast paru szmat wtedy, dzisiaj zrobi niezły sos
Ale musi odpocząć, musi odpocząć
Ej, muszę odpocząć
[Refren]
Ty, ale nie miewam wolnych dni, czasem brakuje mi snu
Muszę zgarnąć jakiś kwit, ale wiem, że najpierw trud
I wiem, że nagle cud nie sprawi, że tu będzie lepiej mi
Nie wyłożą nic na tacy
[Break]
Ty, a więc nie miewaj wolnych dni, czasem niech braknie ci snu
Musisz zgarnąć jakiś kwit, ale wiedz, że najpierw trud
I wiedz, że nagle cud nie sprawi, że tu będzie lepiej ci
Kolejny track o ciężkiej pracy, ha
[Zwrotka 2]
Wolny dzień, to dzień najbardziej pracowity (dla mnie)
"Odpocznij men" mówię: "nie, póki portfel nie syty"
Kocham rap, cię; rap kocham cię
Kocham raperów i to jacy są szczerzy
Jestem połączeniem tego, co ma wyjebane na wszystko
I tego, któremu jednak trochę zależy
Zależy, kiedy mam ochotę, to se pierdolnę zwrotę
I chyba jeszcze jestem kotem
I chyba jeszcze dobrze... yyy, plotę
Dresy mylą mnie z bananowcem
Bo chodzę se w bucket'cie i w Jordzie
I jakoś tu łączę dwa końce a tam to chyba jeden/dwa na miesiąc, ej
Wiem, że nic nie jest trwałe i ciągłe
Dlatego mam wiarę i progres
Do tego znam stare i dobre zasady życia "no problem"
A kiedy masz lipę i wogle, to pracuj, teraz nie kiedyś
Dopierdoliłeś porządnie brachu, teraz to Ci się należy
Day off, należy nam się day off, należy nam się
Wiesz, że nie jest lekko, a więc może zmień go w prackę
Tak by fajny life był kolo, w sklepie ceny sprawdzać nie chcę
Sprawdźmy tamtych z matki flotą, co potrafią zrobić bez niej
Za nią ciągle prę i tęsknię, pierdolę pre i tensję
Mówisz o wolnym weekendzie?
Mówię: "niekoniecznie", bo samo napisać się nie chce
To miasto sprawia raczej, że się z chaty nie chce wyjść
To miasto z lewiatanem raczy mnie browarem, mimo że
Nie miewam wolnych dni, czasem brakuje mi tchu, hu hu hu...
[Break]
Ojejku a tu miała być jeszcze jedna czwóreczka
Zapomniałem, zapomniałem, hehe
Ale olać fanów, Adi teraz odpoczywa
[Refren]
Ty, ale nie miewam wolnych dni, czasem brakuje mi snu
Muszę zgarnąć jakiś kwit, ale wiem, że najpierw trud
I wiem, że nagle cud nie sprawi, że tu będzie lepiej mi
Nie wyłożą nic na tacy
[Outro]
Yyy, to tu bym musiał chyba coś powiedzieć
Słuchajcie kochani, taka jedna sprawka
Gdzie się podziały wasze własne zdanka?
Nie no, nie miałem tu rymować, sorry ziomki
Yyy, przyzwyczajenie zawodowe
Studiuje se życie i nie zapobiegam o zapomogę
Daj tylko znać - pomogę
Chyba, że chcesz ćpać to nope
Pracowite life se wiodę, przydałby się nam pitstopek
[Refren]
Ty, ale nie miewam wolnych dni, czasem brakuje mi snu
Muszę zgarnąć jakiś kwit, ale wiem, że najpierw trud
I wiem, że nagle cud nie sprawi, że tu będzie lepiej mi
Nie wyłożą nic na tacy [Tekst i adnotacje - Genius Polska]