[Zwrotka 1: Ad.M.a]
Ten dzień to nie dzień, ciągle w głowie paranoja
Nie ma szansy na sen, gdy zamykasz oczy bojaźń
Nie pytaj Boga, zapominaj, dekalog z Synaj
Ile jeszcze musisz jeszcze cierpieć za pierwotne przewinienia
Adam, Ewa, dobra ściema, oni też lubili tak
Zapominać co jest co, co jest gdzie, połam schemat
Imperia runą w minutę i nie musisz dziś ich zbierać
Jestem po to byś mógł uciec, rzucić się wraz ze mną w przepaść
Zabierz dziś wszystkie pieniądze, lot jest długi, lot jest lekki
Tylko zawiń swoje myśli w cienkie, przeźroczyste bletki
Okryj mnie cienką bibułką, niepotrzebne mi sukienki
I nie jestem diabła córką choć płomień dawcą energii
Jestem po to byś mógł ożyć, mógł się wznosić ponad chmury
Porzucić motyw vanitas, dzięki mnie popatrzeć z góry
Możesz się zdystansować, już jesteś obserwatorem
Zaczynamy się luzować, spowalniam ci twój krwiobieg
Blokuje to co masz w głowie, mózg nie będzie ci potrzebny
Niech neurony razem z tobą ulegną cichej ekspresji
Niech świat zniknie dziś bez presji, bez lamentu otoczenia
Podaruję ci ten luksus byś mógł ze mną się pozbierać
To jest relaks, to jest chemia, nie porzucisz mnie jak sądzę
Bo jestem jedna jedyna rozumiejąca emocje
Możesz mi powiedzieć wszystko bez ciągłego odrzucenia
Sięgniesz jeszcze po mnie skarbie bo cenisz mój tok myślenia
[Zwrotka 2: Smooth Poet]
Nie wiesz co się znów dzieje, ja i chaos to jest synonim
Masz nadzieje, że piszę do ciebie, brak Ci witamin
Świat znika ci, wiem, że nie wytrzymasz dziś
Zrobisz coś nierozsądnego, szalonego, wybacz mi
Czego szukasz nie znajdziesz w ciągu minuty
Powiedz tylko czego słuchasz i czym chcesz się dzisiaj upić
Wsiądź ze mną w samochód, poczuj moc i poczuj życie
Sprowokuj ten los, zamknij oczy, puść tą kierownicę
Weź puść tą muzykę jak zaparkujesz pod klubem
A gdy ktoś spojrzy krzywo spytaj: "który tego nie czuje?!"
Ty już nic nie czujesz, pozbawiłem cię zmysłów
Idź się z nimi bić po pysku lub spij po kieliszku
Siadasz jak Clint Eastwood i ogarnia żądza cię
Chcesz ją tu i teraz i nie ważne jak wygląda, nie
Gadacie pół nocy, kradniesz jej tchnienie
Ja łapię ją za włosy, Ty całujesz, choć nie powinieneś
Nie pytaj mnie co później, nie chcesz mnie dozować
Jak mogę myśleć o jutrze, ja nie myślałem o wczoraj
Choć ze mną wszystko stanie się możliwym
Dzisiaj kochasz mnie - jutro znienawidzisz
O tak, jutro mnie znienawidzisz [Tekst - Rap Genius Polska]