Jesteśmy tu wbrew prawu logiki
Na arenie zwycięzców pozostając nikim
I od cholery stresu, nienawidząc własnych wspomnień
Nikt już chyba nie potrafi żyć normalnie, przytomnie
Bo wtedy czuć ten śmiech, pierwszorzędny ostracyzm
Budzisz się wściekły, dla nikogo nic nie znaczysz
I ciągle sam, znam ten stan, mamo zdradź mi sekret
Sprowadzając mnie na świat wiedziałaś, że skończę w piekle?
Obojętność zamknięta w pozornie małej próżni
Nie pouczaj mnie, stul ryj, dawno nikt ci nie wykurwił?
Bo nie mam już sił, nareszcie, tak dobrze weszła
Kiedyś byłem inny, na ludzi wpływ mają miejsca
Powiem Ci od serca, że nie widzę tu perspektyw
Tylko czy inny kraj naprawdę byłby taki lepszy
Egocentryzm, kłamcy, szmaty, fałszywi święci
Sam zobacz, że wszyscy jesteśmy przeklęci
Nie chcę już więcej słuchać waszych kazań
Naprawdę nie będzie mi nikt nic doradzał
A jeśli jesteś dobry, tak bardzo chcesz mi pomóc
To weź się ze mną zamień, dam Ci klucze od domu!
Mówią, bądź pewny siebie, wtedy się spodobasz
Propaganda sukcesu, na wiatr rzucone słowa
Bo w głowach dawno żyje już ideał człowieka
Wielki kutas, ciasna cipa, co tylko się uśmiecha
Masz pecha, bo ja nie toleruję tego syfu
Nie lubię też i siebie, zresztą wszystko jest do kitu
Ideały spłonęły w ogniu zobojętnienia
"Kolaboracja... na ile się wyceniasz"?
To chyba w genach było zawsze zapisane
Żeby wczołgać się na dach i zakończyć ten kabaret
Ale za karę ja jeszcze tu zostanę
Zatruje wam życie przez drgającą membranę
Nie umiemy się śmiać, nie potrafimy kochać
Miłość to pakt biznesowy, brak funduszy to wynocha
Zapomnieliśmy o bliźnich, a świat wokół nas się kręci
Dlatego my wszyscy jesteśmy przeklęci
Tak mało o mnie wiesz, a zgrywasz znawcę
Cóż, jestem prosty, niebawem zacznę
Riposty, pochowałem strach, już mi nie zależy
Błogosławiony ten, co widział i nie uwierzył
Musimy wybrać miejsce i znaleźć czas
Bo trzeba się umówić, żadnego z nas
Nic już tu nie trzyma, zapomnij o rodzinach
A myślałeś, że kochasz, ale uwierz mi, że nie
Jezus Chrystus ze wstydu zlazł ze swojego krzyża
Bo nie mógł już wytrzymać tego, że go chcesz poniżać
I ja go, wiesz , zastąpię, niosę dobrą nowinę
Przybij mnie do tych dwóch desek, łatwo znajdzie przyczynę
Taki piesek jak ty, co zawsze będzie słuchał pana
Koloratki, garnitury i przestrzelone kolana
Wiem, poszła zła fama, w sumie to pierdolę
Jak przystało na chama obudzę w sobie wolną wolę
Książę najmarniejszy wojska niebieskiego
Przeklęty Michale Archaniele
Zostawiłeś nas w walce przeciw księstwom i mocom
Przeciw władcom ciemności tego świata
Oraz złym duchom, krążącym w przestworzach
Oraz złym duchom, krążącym w przestworzach
Oraz złym duchom, krążącym w przestworzach
Oraz złym duchom...
Ej chłopie posyp, tak się nawpierdalam
Pokręcę przez pięć dni, wjadę w nich jak, kurwa, taran
Jesteś w tym ze mną? Jasne, zostaw otwarte
I tak tu nie wrócimy, w domu wszystko chuja warte
Zjedźmy na parter, potem do piwnicy
Ukryliśmy tam sprzęt, to ten dzień, dobrze słyszysz
Ty na coś jeszcze liczysz? Nie wystarczą dobre chęci
Na zadupiu gdzie wszyscy jesteśmy przeklęci
Nie chcę już więcej słuchać waszych kazań
Naprawdę nie będzie mi nikt nic doradzał
A jeśli jesteś dobry, tak bardzo chcesz mi pomóc
To weź się ze mną zamień, dam Ci klucze od domu!