Sam już nie wiem czy co robię to oldschool czy newschool
Choć wiedzą o tym na fejsbuczku filozofowie jak Konfucjusz
Luz tu, luz tu chłopcy to kwestia gustu coś ty
Niby już tu tak dorośli, a każdy pozabijałby się za te propsy
Ja poznałem tę grę i szydzę z niej bardziej z dnia na dzień
Zmiana miejsc, karać chcę, za chujowe rapy, narazie
Psują wszystko za co się dziś złapią #chuj-nie-Midas
I tak wiedzą, że na trackach mnie nie złapią #struś pędziwiatr
Wchodzę na te bity na totalnej zajawce i mam parcie na punche jak niejeden fighter
Robiąc tu zawsze, na co mam sam chęć, a ty ziomeczku? No właśnie
God damn it, wieś się bawi, wieść się dalej niesie
Chyba nie pasuję do tej sceny jak sandały do skarpetek
Jestem gdzieś pomiędzy, jestem gdzieś pośrodku
Między dwoma wrogimi obozami jak kraj naszych przodków
Za dużo tu tej nędzy, za dużo tu tych pionków
Rapu dla pieniędzy, chłopaku to nie w porządku już
Freshschool to nie moda, to podejście do tych gatunków śmiesznych
Gdy zwykle ten podział, to zwykła przeszkoda, różnice gustów jebnij
W kąt i odejdź stąd ziom, gdy dzielisz tracki na starsze i nowsze
Co ty pieprzysz? Są lepsze i gorsze, wracasz na tarczy, wystarczy już chłopcze
Ref. Czy to noc (czy to noc), czy jest dzień (czy jest dzień)
Czy mam dość (czy mam dość), czy jest sens (czy jest sens)
Już nie ma gatunków, nie ma hamulców, nie ma szacunku w miejscu
Gdzie bronią ten newschool, bronią ten trueschool, ja to freshschool
Więcej braggi, braggi, dla tych słabych jest niepewność
Mam styl charakterystyczny, jak smak Malagi Negro
Wszystko mi jedno chujki, mogą jebnąć czwórki
Marionetki, które bledną, kiedy tylko ciągnę je za sznurki
Raperzy są zbyt spięci, lecz gorzej być tu może
Bowiem mc's są tak tępi jak plastikowe noże
To że dam Ci więcej, możesz być bardziej niż pewien
Gwiżdżę dziś na całą resztę, szybciej jadąc #Howard Webber
Wracam do korzeni #Back to the roots, bo wszystko mi dały tamte początki
Chcąc coś zmienić, to żaden gust, hip hop miał nas nie dzielić, a łączyć
To brzmi ban*lnie, skurwieli wykończyć byłoby fajniej
Jestem jak Barney, mam swą ferajnę, jebać swagowców tej jakości marnej
I tak mi fajnie, tak mi fajnie, robię sobie, co chcę
Punchline za punchlinem, to się nazywa postęp
I chyba kumasz dobrze, liczy się bijacz klimat
Jebać te gatunki ziombel, ważne o czym sam nawijasz