Oto ciemna strona miasta, oto ciemna strona miasta
Lepiej pilnuj się, bo noc jeszcze niejedno ci pokaże
Noce należą do nas, ciemność niejedno dobrze potrafi schować
To pora gdy nie spotkasz na ulicy społeczniaku
Żadnego wzroku, zero głosu jak w godzinach strachu
Bez świadków rusza ten spod dachu złowić miasto Tarnów
Montany w plecaku, kilka machów dla smaku
Każdy poszedł w swoją stronę, ja poszedłem w stronę rapu
A ty sprawdź to na którym piętrze po nocach pali się światło
Siedzę nad kartką, bo tylko wtedy łatwo w ciszy mogę złapać swoje myśli
Mrok wyostrza zmysły, mogę zobaczyć cały ten syf z innej perspektywy
Z dystansem szukać przyczyny, chociaż nieraz kurwica złapie
Widząc bezsilność ludzi wobec biegu zdarzeń
Kamienne twarze przyjmują raz za razem ciosy upokorzeń niesprawiedliwości
By zachować pracę za marną kasę trzeba zawsze wegetować miesiąc
To walka z czasem gdzie etapem rządzi tylko pieniądz
Stoimy pośrodku tego, a coraz starsi, ciągle górę bierze niemoc
Nie wystrzeeżesz się złego jeśli
Sam przejebane będziesz miał, łatwo się skreślić
Człowiek przyparty do muru waży różne możliwości
Nawet te o których kiedyś nie śnił
To ciemna strona życia i świat niebezpieczny
Od ciebie zależy co wybierzesz
Ja powiem szczerze - nadal wierzę w to, co robię
Nadal oddycham z tym miastem, nadzieję pokładam w słowie
Oto ciemna strona miasta, ciemna strona życia
Jak nie wierzysz to popatrz, nie mam nic do ukrycia
Bo to ciemna strona świata wychowuje mnie nadal
Dzień po dniu i rok po roku - tak od małolata
Cały czas na ulicach i dzielnicach w moim mieście
I cały czas widać ten sam jebany bezsens
Miasto grzechu i przestępstw, lęku i wrażeń
Lepiej pilnuj się, bo noc jeszcze niejedno ci pokaże
Spójrz na ławki, klatki, bloki, szare kamienice
Na policję, która w nocy patroluje ulice
To jest to co widzę dzień w dzień i czego nienawidzę
Życie dało za mało i na więcej już nie liczę
Za to tobie życzę, żebyś żył w dobrobycie
A na razie w urojeniach pogrążony dalej krzyczę
Bliżej bólu niż szczęścia, nie w luksusie tylko w syfie
To są właśnie moje okolice
Nowy dzień jak dzień zwykły, znowu to samo
Budzę się późno, ale luźno, pewnie znów zasnę rano
Planom znowu spokój dam, który to już raz?
Który to już raz dał znać o sobie strach?
Szlag trafia mnie za każdym razem kiedy widzę biedę
Niejeden zmarnowany talent stoi pod sklepem
I lepiej omiń go jak masz pierdolić głupie farmazony
On i tak dobrze wie, że nie podasz mu dłoni
Bo przecież obciach, a ja mu podam
Bo nigdy nie wiadomo do końca co mnie w życiu spotka
Na razie droga raczej ostra niż prosta, radosna rzadko
Życie bez kłopotów, właśnie po to zdzieram gardło
Uwierz warto, choćby po to, by opuścić to miasto
Życia smak to przecież nie jest tylko nuda i bagno
I może jutro nie będziesz już kojarzył mnie z ławką
Z ciemną stroną tam gdzie światła gasną
Oto ciemna strona miasta, ciemna strona życia
Jak nie wierzysz to popatrz, nie mam nic do ukrycia
Bo to ciemna strona świata wychowuje mnie nadal
Dzień po dniu i rok po roku - tak od małolata
Cały czas na ulicach i dzielnicach w moim mieście
I cały czas widać ten sam jebany bezsens
Miasto grzechu i przestępstw, lęku i wrażeń
Lepiej pilnuj się, bo noc jeszcze niejedno ci pokaże
Życie nie jest proste, mało co dobrych zakończeń
Ziomek nieszczęśliwy związek można tłumaczyć złym losem
Czy szybciej czy wolniej i tak do celu dotrę
Trzy po północy - konkret, pierwsza płyta
To portret tego co w Polsce na własne oczy widać
Sytuacja przykra uśmierzana w tanich winach
Rozbita rodzina, matka na dwie zmiany tyra
By utrzymać dom i syna, lecz to nie jest jej wina
Wspomina i przeklina swojego dawnego męża
Jak bił ją po nerkach i krew na kafelkach
Teraz jest na lekach stale pogrążona w nerwach
No bo dobrze to pamięta jak groził jej nożem
Jak mówił, że zabije jeśli pójdzie na policję
No więc bała się odejść, ciągle żyła w tym horrorze
W głowie wieczna presja, jednak mimo tego nie wymiękła
Wniosła pozew do sądu o rozwód i odeszła
Bo nie chciała już z nim mieszkać
Dziś to kobieta po przejściach co w końcu zaznała szczęścia
On znalazł sobie inną, trochę bardziej naiwną
Teraz ma córkę, którą gwałci pod pierzyną
W domu leje się spirol, resztki optymizmu giną
Wiara nie jest już siłą, wiesz niektórzy tak żyją
Ja się liczę z każdą chwilą i dziękuję za nią Bogu
Bo sam mam tu koszmar jak z ulicy Wiązów
Oto ciemna strona miasta, oto ciemna strona miasta
Oto ciemna strona miasta, ciemna strona życia
Jak nie wierzysz to popatrz, nie mam nic do ukrycia
Bo to ciemna strona świata wychowuje mnie nadal
Dzień po dniu i rok po roku - tak od małolata
Cały czas na ulicach i dzielnicach w moim mieście
I cały czas widać ten sam jebany bezsens
Miasto grzechu i przestępstw, lęku i wrażeń
Lepiej pilnuj się, bo noc jeszcze niejedno ci pokaże