Ak-47 - Ostrożności nigdy dosyć lyrics

Published

0 430 0

Ak-47 - Ostrożności nigdy dosyć lyrics

Bądź ostrożny, bo ci się coś stanie ... [Zwrotka 1] Niejeden, dobry chłopak grzeje puche Za głupią dychę, bo stracił fuchę Za kolegów co się rozpruli i nie za kapuchę Niejeden dobry chłopak przez to okazuje skruchę Na wadze bądź ostrożny dobrze Ci radze Matuli łzy, nie napawają radością Jedno Ci zdradzę, byś się nie pożegnał z wolnością Czyń dobro nie zło, bo zło czyni się z łatwością Rozumiesz to czy przewinąć od nowa Ostrożny bądź i uważaj na słowa Powiesz słowo za dużo to podwinie się noga Beceluj tym razem za błąd a nie za towar Ostrożny bądź i uważaj co bierzesz Ostrożny bądź i nie ustawaj wierze Szlifuj wartości one w twoim ekwipunku W stosunku do rodziny nie waż się stracić szacunku [Refren] Ostrożności nigdy dosyć i jej nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy na chwile je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty, który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi bez wyjątku już wychodzą po was diabły z pod ziemi [Zwrotka 2] Niejeden tak ma, że szajba odpierdala Jak tu trzymać fason jak temat na głowę siada Biada kiedy narkotyk banie oplata Za popełniony czyn - kara, niemała strata Raz finansowo, drugi raz papuga gada Za ciebie odpowiada, broni i propozycje składa Gdybyś miał łeb na karku i dużo nie gadał Nie siedział w barku, nie ćpał i nie podawał Każdemu ręki tym bardziej kryminalnym Uwierz, że można ufać liniom papilarnym Za struganie kozaka siedzisz w zakładzie karnym Nie lepiej być na wolce i być w miarę normalnym? Pod żadnym pozorem, niech wzorem nie będzie Dla ciebie. ten co żyje o wodzie i chlebie Lecz śpi na złocie, a złoto schowane po lewej W wypchanym kącie złoto kradzione, możesz być pewien [Refren] Ostrożności nigdy dosyć i jej nigdy nie będziesz miał dość Otwórz bracie szerzej oczy, na chwile je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty, który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi bez wyjątku już wychodzą po was diabły z pod ziemi [Zwrotka 3] Nie ma nic wstydliwego w tym że kogoś zraniłeś Każdy ranił, lecz w jaki sposób to zrobiłeś? Jeśli zdradziłeś to jesteś bez wartości Nie można Ci ufać bo do kurestwa masz skłonności Pomyśl. że nie jeden łzy połyka ze złości Bo w mamrze pości. a skóra mu wisi Wystają kości i z murzynami się kisi W jednej celi, wszyscy łysi, każdy myśli Kiedy będą wolni, tak Ty pomyśl Czy za 50-siąt tysi warto stracić wszystko Po środku leży wina a consensus jest blisko Lecz sie nie zapomina i zostaję nazwisko Ludziom trzeba wybaczać, trzeba się starać By błędy naprawiać, a nie się stawiać i w zły sposób rozmawiać Szczególnie z bliskimi choć z nimi się najczęściej kłócimy To Nas nie opuścili aż do tej chwili, bo nigdy nie będziesz miał ich dość [Refren] Otwórz bracie szerzej oczy na chwile je przymkniesz i się potkniesz o kość Kogoś takiego jak ty, który się potknął i kona na ziemi Brak ostrożności każdego uziemi bez wyjątku już wychodzą po was diabły z pod ziemi

You need to sign in for commenting.
No comments yet.