1. HuczuHucz: Najbardziej lubisz długie, czarne OCB Żadne lufki, żadne butle, wiadra żadne - nie Zgadnę, że dziś znowu chesz poczuć co nasze Czerwień twych oczu wyznacza Ci trasę Świat sie kręci jak w moich rękach crusher Gaszę rzeczywistość, odpalam G-Kla**e Wszystko, co chcemy żeby znikło unosi się z dymem już ponad mój daszek Stussy (Stussy), relaks (relaks) nam dzisiaj musi się udać Przysmażyć se bucha, polatać w chmurach, a nie tak jak reszta się dusić po klubach Tylko nie to, tylko, tylko nie to Wolę być ponad tym wszystkim jak zwykle, a nie znowu ryjem ocierać o beton się W pogoni za monetą się zamęczać Zamiast uszczęśliwiać się setą ja spalę spliffa i dotrę do wnętrza (wnętrza) (ziemi) ziemi, wiem, że nie trzeba nic zmienić - przelicz Bletki spalone, co pochłonął ogień a nasze płuca THC codzień Oddech tracę i nie potrzeba niczego na sen już A to czego chce czasem to tylko mieć furę, kasę i luz REF: Lubię kiedy wracam a Ty czekasz na mnie z blantem I nic nie warte chwile zamienimy jak najszybciej w szary dym I nic nie ważne jest i nie chcemy zejść na parter By jak najdłużej utrzymywać się znów ponad tym 2. Adey: Wpadła mi w oko niejedna z którą spędzić mam czas? Ta czy tamta? Mają wspólne cechy niektóre, bo mówią mi, że je kręcę jak blanta Szybko i zgrabnie, ostrożnie, dokładnie To nie efekt Axa, coś innego tu mi pachnie ładnie Wchodzisz do mnie jak do siebie, zdejmujesz bolerko Widzę twój uśmiech jak przy biurku dla nas rozwijam sreberko Zaraz dym w płuca da nam ten luz, który tu chcemy Z tym nie ma kłopotu, jedna chwila, spalimy wszystkie problemy Czas teraz mija nam wolno, choć wokół się wszystko zmienia Nie zmieniłbym nic nawet widząc nasz czas na przedramieniach Chciałaś zwiedzać świat? Spieprzajmy oboje Gdziekolwiek, lot nad kanionem, nasze oczy - Morze Czerwone To jak nasz film (film), ciekawe czy tak jak inne się skończy Sukienka, spódniczka mnie kręci u ciebie jak wystający obojczyk A co już nie warte dziś zamieniam w dym nawet gdy jestem sam Ale wolę jak wracam na chatę a ty jesteś tam REF Lubię kiedy wracam a Ty czekasz na mnie z blantem I nic nie warte chwile zamienimy jak najszybciej w szary dym I nic nie ważne jest i nie chcemy zejść na parter By jak najdłużej utrzymywać się znów ponad tym