303 - ChWPBHO lyrics

Published

0 235 0

303 - ChWPBHO lyrics

[I] Jebać poezję bo dzisiaj to nie jest dla niej miejsce Odczuwam presję i będę z nią żył zanim nie zdechnie Ten co głosi brednie rządowa złodziejska kurwa Nikt przecież wiem nie lubi jak się z niego robi durnia Płonące suki, kukieł co na komendę potrafią Wymachiwać kajdankami i słabszych straszyć blachą Na rozkaz prezydenta, z dziwkami się nie przyjaźnię Wiec A C A B, chyba mówię wyraźnie Tak jak to, że Roman Dmowski, nie jest moim bohaterem Wolę kochać się z kobietą niż szczytować wciąż nad zerem Biało-czerwone cwele, tak każdy z was to pedał Co w imię wielkiej Polski nie raz pewnie już przyjebał Zamiast pięścią w ryj to chujem w dupę swojego kolegi Pierdolone tępe pały wypchane gównem po brzegi Bóg honor ojczyzna , narodowe siły zbrojne Szmato jeszcze się nie pluj , nie skończyłem , spokojnie Ty cipo, tak bardzo chcesz iść na wojnę Chłopie wbijam w politykę towarzyszy co tak hojnie Zwykli klepać się po plecach , skurwysyńska post-komuna My wspieramy totalitaryzm ? no jaki tuman Z tym celtykiem na klacie , pojeb nie ma argumentów Więc powtarza wciąż po starszym bracie te agitke mentów Nagonkę mediów ustawa o zgromadzeniach Zabić Komorowskiego to nie będzie zagrożenia No bo ten śmieć wspiera działania kurew z blood and honour Ekipy sportowe w całym kraju dziś nie stronią Od ćwiczeń, pewnie kiedyś znowu się przypęta Na stacji benzynowej , kolejna tormentia Wydumane święta co ociekają kiczem Wielka biała Polska jakoś tych dzieci nie słyszę Wyjdziemy na ulicę pierdolić koalicję Nazioli , policję Tuska te rudą pizde [II] Deszcz koktajli mołotowa pieści głowy kretynów Spierdolona załoga , "zjednoczony ursynów" I ten wasz kurwa orzeł , wam w niczym nie pomoże Kiedy w końcu zamiast słów w ruch pójdą pięsci i noże Napinać to sie możesz na "drodze legionisty" Tak biały, tak polksi ,tak groźny i czysty Rasowo , gnoju nie dajesz rady sam ze sobą Przygotuj sobie sznur ,desperaci tak robią I chuj z tobą , i z twoim gówno wartym życiem Hejterzy skrobią pozew w wirtualnym zeszycie Lub w książce skarg i zażaleń , nie mówię, że to walę Ale są ważniejsze sprawy dlatego jedziemy dalej Tutaj nikt nie zamierza zatrzymywać was smiechem Agresja przywilejem swiętych a bezczynność bywa grzechem No i co tak teraz harczysz ,gnojek dlawi sie krwią Przecież potrafisz połykaż no ja pierdolę ziom Wrzuty na szarych murach nocą to jak strzal w powietrze Schowani w furach spoko ,weż nie wychodź jeszcze Poczekaj niech wróci do swojej smierdzącej nory Dziwne stary najebany a rozwrzeszczane bachory Się cieszą, i to ma być zdrowy model rodziny ? Miłosci , empati , chłopaka dziewczyny I potomka ? Ty głupia kurwo weź posprzątaj Bo mąż dzisiaj tyrał w pracy i teraz pora na bronka Szkodniki jak ta stonka na zdrowym orgainizmie Wyrzuty sumienia ? ,tych to już nie znajdziesz nigdzie Nasze sprzątanie świata , nacjonalistyczna szmata Na kolana kretynie i językiem zamiataj Zasrane chodniki , jebana kupo gówna Jak mówili " Born Juices " czas rachunki wyrównać I wyłącz monitor i uśpij komputer I na chuj się rzucasz jak i tak już jesteś trupem

You need to sign in for commenting.
No comments yet.