[Produkcja - Swag Jak Skurwysyn] [Zwrotka 1: 2sty] Ty wiesz dobrze że i dobrze wiesz, że robię to z pasji Ale ten dzień próbuje mnie zrobić w chuja I się bujam, muszę kwitu zbić, nie ma lekko Nie mam tego, jak Brudne Serca i W.E.N.A Nie bez znaczenia jest to Czy toczy za mnie głaz ktoś, czy robię to sam, kumasz Typie nie chcę być jak ci, którym tata kupił R6 Wolę być jak ci, co dali radę, ciężką pracą zdobyli respekt I chuj mnie obchodzą, komentarze o rurkach Kiedy na mailu wisi mi elektroniczna fakturka Nie, nie narzekam, jest luz, choć z tyłu głowy mam te sprawy Co ciągają na mnie jak kula u nogi Muszę skołować siano, trochę się denerwuję Lecz nie będzie sztucznych łez jakbym kurwa kroił cebulę Ba, bo to jak Rodney Mullen, bez kitu mam tricków bez liku I poradzę sobie, nie będę szukał monet na chodniku Nie jestem niewolnikiem, jestem tylko trochę zakręcony Bo ten rachunek jest już dawno zapłacony [Refren: 2sty] x2 Nie pierdoli się w tańcu, ku-kula u nogi Robisz krok, brzęczy łańcuch, ku-kula u nogi Ku-kula u nogi, chcesz biec plączą się nogi Zamiast sportowych butów, czujesz się jakbyś miał na sobie smoking [Zwrotka 2: Kuban] Sam sobie kulą, z którą od lat chodzę Coraz bliżej do dna, tonę, już nie mierzę do gwiazd koleś A kamień z serca kulą zaraz się staje Jest tak, stawiam kroki, znam wagę szczęścia O uroki już nawet nie dbam, (o uroki już nawet nie dbam) świadomy swego zamykam się na, gadanie innych Nie zmienię się nawet, jak wpadnie mi kolejna dycha do lat Micha na raz, moja psycha to wrak Stypa co dnia, a pomoc od innych odpycha mnie tak Brak nam tego co trzeba i nadal biegamy w tym kole jak chomik Nie znamy jutra, a teraz nie daje nam wiele pomimo swobody Zdolny, leniwy to on, tyle że wcale nie kumam tej roli Niby odpulam pozory, a każdego ranka zamuła w agonii Wóda, siuwax, pogłębiają mój uraz Kuban, luzak, już potrafię go udać Wymagania i cele, oskubały me pióra Po-powalają na glebę, jak swych rywali Nastula [Refren: 2sty] x2 [Zwrotka 3: VNM] I don't pop molly Kruszyłem to kiedyś z tej tarki Te kryształki o różowym odcieniu tej skałki I Cloud Nine, kurwa mać, już about time Bo w TV leci tam Fight Club Obok mój ziomek lepi nam blanta Koła w kształcie trójkątów, te z krzyżykiem na środku Hipotetyzowałeś o UFO, my spędzaliśmy życie na spodku Ziomek gawał z koniem, ten zainicjował galop Nie wyczuł tu w nim dżokeja, gdzie moja głowa, halo W klapkach, asfalt na deszczu Prócz mnie, typa dwóch jest tu Po czwartej rano tu spacer w jakimś angielskim, wiejskim miasteczku Czekaj, pamiętam, to jest Hunnington, gdzie te nory są? Tak małe, że mógłby tam mieszkać jebany Hobbit, ziom Tak mijały weekendy, te alko, dragi, te skręty Po tygodniu pracy w UK'eju odreagowywanie tej męki I kiedy tak tam odlatywałem, to przestawałem być pesymistą Jedyną kulą u mojej nogi tam była zjebana rzeczywistość [Tekst - Rap Genius Polska]